- Któregoś dnia otrzymałam dziwny telefon od mężczyzny, który stwierdził. że zgadza się na moją seksualną propozycję. Nie miałam zielonego pojęcia, o co mu chodzi, jednak pomyślałam, że może to pomyłka - relacjonowała w rozmowie z nami kutnianka.
Niestety, na jednym telefonie się skończyło. Do pani Renaty zaczęło odzywać się coraz więcej mężczyzn twierdzących, że dzwonią w sprawie oferty matrymonialnej zamieszczonej w Internecie. Ponieważ kobieta nigdy nie wstawiała podobnych ogłoszeń do sieci, od razu zorientowała się, że coś jest nie tak. Przerażona zaczęła przeszukiwać wszystkie lokalne portale ogłoszeniowe, a odkrycie, którego dokonała, wprawiło ją w osłupienie.
- Po dłuższym przeglądaniu różnych anonsów towarzyskich natknęłam się na taki zawierający moje dane osobowe, wiek i prywatny numer telefonu. Z jego treści wynikało, że jestem "sexy czarnulką" i szukam przygód w swoim aucie. Byłam zszokowana! - opowiadała w rozmowie z nami pani Renata.
Kobieta postanowiła odnaleźć autora tego ogłoszenia. Okazało się to dość proste - po dokładnym sprawdzeniu danych użytkownika dodającego ogłoszenie pani Renata zdała sobie sprawę, że stoi za tym jej były partner, jeden z mieszkańców Żychlina. Pojedynczy anons okazał się zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, a codzienne życie kutnianki zaczęło zamieniać się w koszmar.
- W późniejszym czasie pojawiało się coraz więcej ogłoszeń z seksualnym podtekstem zawierających moje dane. Mało tego, ich autor na swoim prywatnym koncie na portalu społecznościowym rozpowszechniał nie tylko ogłoszenia, ale również moje prywatne zdjęcia z dwuznacznymi podpisami. Nie mam pojęcia, ile osób to widziało i co musiało sobie o mnie pomyśleć. Bardzo się tym wszystkim przejmowałam - mówi kutnianka.
Co gorsza, jak opowiadała pani Renata, mężczyzna nie poprzestał na seksualnych propozycjach. Kilka tygodni później utworzył w serwisie aukcyjnym konto, podszywając się za panią Renatę. W jej imieniu próbował sprzedać kilka stołów kuchennych mieszkańcowi Poznania, który, mimo przekazania pieniędzy, żadnych mebli nie otrzymał. Ponieważ profil był utworzony w imieniu pani Renaty, kobieta musiała długo wyjaśniać sprawę z oszukanym kupcem. Kolejna próba szargania jej dobrego imienia przez przelała czarę goryczy.
Kutnianka postanowiła położyć kres szarganiu jej dobrego imienia, dlatego zgłosiła sprawę na policję. Stamtąd szybko trafiła do sądu.
Zanim jednak doszło do rozprawy, pani Renata i jej były partner spotkali się wczoraj na posiedzeniu pojednawczym. Ponieważ obie strony nie chciały toczyć ze sobą dalszej wojny na drodze sądowej, wypracowały kompromis - mieszkaniec Żychlina zobowiązał się do złożenia pani Renacie publicznych przeprosin.
- Jestem usatysfakcjonowana takim obrotem sprawy. Nie chciałam dłużej jej przeciągać. Mam nadzieję, że przeprosiny pojawią się na czas i będą szczere - skomentowała sytuację pani Renata.