Z dyrektor KDK – Teresą Mosingiewicz rozmawia Tomasz Dębowski.
TD: Jak wspomina Pani początki istnienia KDK ?
TM: Zupełnie inaczej wyglądała praca na samym początku niż dziś. Nie było podziału na poszczególne sekcje, nie było tylu imprez autorskich, własnych przedsięwzięć, a więcej imprez estradowych. Trzeba tu rozróżnić działalność Kutnowskiego Domu Kultury do roku 90, czyli w trudnych czasach PRL-u i po przełomie systemowym. Za czasów “komuny”, był kładziony nacisk na święta państwowe itp., była cenzura. Już w latach 80-siątych chcieliśmy robić rzeczy niezależne i w pewnym stopniu robiliśmy, a po roku 90-siątym dostaliśmy instrumenty ku temu. Aktualnie nie mamy ograniczeń programowych , ograniczają nas jedynie finanse.
TD: Czym dla Pani jest praca w Domu Kultury?
TM: Trudno powiedzieć, jeśli pracuje się w jednym miejscu tyle lat, a praca pochłania całe życie. W tej pracy nie da się oddzielić życia prywatnego. Emocjonalnego, od zawodowego. Gdy czytam książkę czy oglądam film, to nie wiem czy nie zamieni się to w jakiś pomysł, scenariusz. Jestem jeszcze w środku i trudno mi z dystansu na to spojrzeć.
TD: W jaki stopniu Pani działalność jako dyrektor KDK, jest Pani wizją ?
TM: Myślę, że są to wspólne wizje, moje autorskie pomysły są jednak kontynuowane. Staram się dawać swobodę pracownikom, bo tu pracuje zespół. Mam nadzieję, że nie jest to instytucja wodzowska, choć niewątpliwie mam wiele do powiedzenia. Staram się nie narzucać wiele, ja będąc pod okiem J. Papiewskiego oczekiwałam swobody i ją dostawałam. Myślę, że moi podwładni odbierają to w ten sam sposób.
TD: Jakie są plany na przyszłość ?
TM: Modernizacja i rozbudowa domu kultury to sprawa najważniejsza. To wpłynie na rozwój kultury w przyszłości. Powiększy się baza, będzie galeria i pracownia plastyczna z prawdziwego zdarzenia, planuje sie również stworzenie miejsca, bazy dla lokalnych zespołów muzycznych, które nie mają miejsca do pracy, do pełnego profesjonalizmu. W planach jest również zmodernizowanie i powiększenie sali widowiskowej.