- Słyszałem o tym, że ktoś zbiera podpisy w sprawie planowanej przeze mnie budowy kolejnego kurnika. Zupełnie tego nie rozumiem. Przez lata nikomu nie przeszkadzała nasza działalność. Spełniamy wyśrubowane normy dotyczące hodowli. Kurnikami steruje komputer, a wszystkie pomieszczenia są klimatyzowane. O nieprzyjemnym zapachu nie może być mowy - twierdzi Stanisław Wodzyński.
Zaskoczony petycją jest nie tylko właściciel fermy, ale i sami mieszkańcy Wojszyc, którzy twierdzą, że zostali oszukani przez osobę zbierającą podpisy pod skargą do urzędu.
- Chodzili po wsi i nakłaniali do podpisywania jakiegoś pisma w obronie ptaków, więc podpisaliśmy razem z żoną. Gdybym wiedział, że to chodzi o kurniki pana Stanisława nie podpisałbym tej petycji - mówi Feliks Baczyński.
O tajemnicze pismo zapytaliśmy wójta gminy Bedlno.
- Rzeczywiście do wydziału ochrony środowiska dotarła petycja, pod którą podpisali się mieszkańcy. Na wszystkie takie pisma musimy reagować i sprawdzać ich autentyczność. Na miejscu pojawiły się odpowiednie osoby, które sprawdziły czy obawy mieszkańców są zasadne - tłumaczy wójt Krzysztof Kołach.
Gminna kontrola kurnika nie wykazała jednak żadnych nieprawidłowości.
- Właściciel fermy może być spokojny i dalej inwestować w rozwój swojej działalności. Z informacji, jakie do mnie dotarły, wynika, że mieszkańcy Wojszyc zostali oszukani przez osobę, która zbierała podpisy pod petycją. Ktoś chciał podważyć wiarygodność hodowcy - dodaje wójt.