Przypomnijmy, że dramat państwa Płyków opisywaliśmy w zeszłym roku na łamach "Gazety Lokalnej". Kutnianie mieszkają na najwyższym piętrze w rozpadającej się kamienicy przy ulicy Chodkiewicza. Ich syn porusza się na wózku inwalidzkim, jednak praktycznie nie opuszcza mieszkania. Powód?
- Korytarz jest bardzo wąski i zniesienie wózka na podwórko praktycznie graniczy z cudem. Na dodatek schody są w fatalnym stanie i strach po nich schodzić. Dla nas wszystkich to wielka udręka i staramy się o mieszkanie na parterze, niestety bez efektów - żali się pani Renata.
O sytuację mieszkaniową państwa Płyków spytaliśmy Mieczysława Makucha, dyrektora Zarządu Nieruchomości Miejskich, który zarządza budynkiem przy Chodkiewicza.
- Znamy problem tej rodziny i na bieżąco monitorujemy ich sytuację. W naszych zasobach są wolne mieszkania na parterze, jednak o bardzo niskim standardzie. Przecież rodzina z inwalidą nie dostanie lokalu z ubikacją na podwórku. Jeśli tylko pojawi się odpowiednie mieszkanie, to od razu poinformujemy o tym rodzinę Płyków - zapewnia Mieczysław Makuch.
Rodzina powoli zaczyna wątpić, że kiedykolwiek dostanie nowe mieszkanie.
- Staramy się o lokal od ponad pięciu lat i do tej pory nic się nie ruszyło. Przestaję wierzyć w to, że w najbliższym czasie będziemy mogli w końcu żyć w normalnych warunkach - mówią Płykowie.
Czy urzędnicy wreszcie zakończą dramat kutnian? O sprawie będziemy informować.