Stanisław Adler udał się dziś na spotkanie z burmistrz gminy Krośniewice Julianną Herman, aby dowiedzieć się, czy władze wezmą na siebie odpowiedzialność za wypadek będący efektem m.in. nieodpowiedniego oznakowania i zabezpieczenia drogi. Jak się jednak okazało, feralny fragment jezdni znajduje się kilka metrów poza granicą działki należącej do gminy Krośniewice. Właścicielem gruntu, na którym znajduje się urwana droga, jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, dlatego też gmina nie ma możliwości prowadzenia jakichkolwiek działań na pechowym odcinku jezdni. Tym samym to GDDKiA powinna być za drogę odpowiedzialna.
Problem jednak w tym, że według Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad odcinek kończący ulicę kutnowską to własność gminy Krośniewice, dlatego to tam należy kierować wszelkie pytania czy skargi. Pan Stanisław zaczął zdawać sobie sprawę, że w pojedynkę nie uda mu się rozwiązać swojego problemu.
- Myślę, że nie uda mi się załatwić tej sprawy polubownie. Planuję jak najszybciej wynająć prawnika, a wtedy sprawa prawdopodobnie trafi do sądu - mówi Stanisław Adler. - Mam nadzieję, że pieniądze za zniszczony samochód i straty moralne zostaną mi zwrócone.