reklama

Droga donikąd nie ma właściciela? Sprawa może trafić do sądu

Opublikowano:
Autor:

Droga donikąd nie ma właściciela? Sprawa może trafić do sądu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaGłośny wypadek łodzianina Stanisława Adlera, który rozbił swoje auto na urwanej drodze przy wyjeździe z Krośniewic, znów znalazł się na świeczniku. Mężczyzna od kilku tygodni próbuje ustalić, kto powinien ponieść odpowiedzialność za niewłaściwe oznakowanie niebezpiecznej jezdni, niestety, bezskutecznie. Ponieważ nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za zdarzenie z 7 sierpnia, sprawa prawdopodobnie trafi do sądu.

Stanisław Adler udał się dziś na spotkanie z burmistrz gminy Krośniewice Julianną Herman, aby dowiedzieć się, czy władze wezmą na siebie odpowiedzialność za wypadek będący efektem m.in. nieodpowiedniego oznakowania i zabezpieczenia drogi. Jak się jednak okazało, feralny fragment jezdni znajduje się kilka metrów poza granicą działki należącej do gminy Krośniewice. Właścicielem gruntu, na którym znajduje się urwana droga, jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, dlatego też gmina nie ma możliwości prowadzenia jakichkolwiek działań na pechowym odcinku jezdni. Tym samym to GDDKiA powinna być za drogę odpowiedzialna.

Problem jednak w tym, że według Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad odcinek kończący ulicę kutnowską to własność gminy Krośniewice, dlatego to tam należy kierować wszelkie pytania czy skargi. Pan Stanisław zaczął zdawać sobie sprawę, że w pojedynkę nie uda mu się rozwiązać swojego problemu.

- Myślę, że nie uda mi się załatwić tej sprawy polubownie. Planuję jak najszybciej wynająć prawnika, a wtedy sprawa prawdopodobnie trafi do sądu - mówi Stanisław Adler. - Mam nadzieję, że pieniądze za zniszczony samochód i straty moralne zostaną mi zwrócone.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo