reklama
reklama

Dziwne sceny w radzie miasta. Zaskakujący finał nietypowej wymiany zdań

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: poglądowe (archiwum KCI)

Dziwne sceny w radzie miasta. Zaskakujący finał nietypowej wymiany zdań - Zdjęcie główne

Niecodzienna dyskusja w radzie miasta Kutno | foto poglądowe (archiwum KCI)

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaTakich scen w trakcie obrad rady miasta w Kutnie dawno (a może nigdy?) nie oglądaliśmy. Przed kilkoma dniami byliśmy świadkami dość nietypowej wymiany zdań. W tle przewijają się obornik, komenda stołeczna i teorie spiskowe.
reklama

Pytania o obornik na ulicy

W ubiegłym tygodniu w Kutnie odbyła się sesja rady miasta. W jej trakcie jeden z radnych nagle wrócił do incydentu, który miał miejsce prawie dwa miesiące temu. Pisaliśmy o nim TUTAJ.

Wywiązała się niecodzienna dyskusja, a najciekawszy był jej finał, dlatego polecamy czytać do końca.

Na wstępie radny powiedział, że to sprawa, którą mieszkańcy zgłaszali również innym radnym, ale żaden z nich nie podjął tego tematu.

- 24 września około godziny 10 wysypał się, że tak powiem, obornik. Powiedzmy, że to była furgonetka na Toruńskiej koło stołecznej naszej policji, że tak powiem. Powiedzmy, że to był szambowóz, niektórzy tak ujęli nawet. Ale nie ważne, chodzi tutaj o docelową informację. Cały ten smród, te fekalia, do dzisiaj mieszkańcy między Toruńską a tymi uliczkami czyszczą swoje samochody, bo to było bardzo mocne, zresztą czuć to było na całym mieście. Jak to się stało, że w ogóle ta furgonetka w cudzysłowiu wyjechała z oczyszczalni ścieków, gdzie ona jechała, czy zostały jakieś wprowadzone wokół tego analizy, bo mieszkańcy się obawiają, że możemy mieć do czynienia z nielegalnym składowiskiem odpadów. Są takie sygnały od ludzi, którzy mieszkają w tej przestrzeni. Więc ja też się obawiam właśnie, dlaczego akurat tędy jechała, dlaczego to akurat wyjeżdżało – mówił radny Przemysław Tobolczyk (Koalicja Obywatelska).

reklama

Dodatkowo zapowiedział, że złoży pismo w tej sprawie. Do sprawy odniósł się wiceprezydent Kutna Jacek Boczkaja. Mówił, że przez nasze miasto jechał pojazd przewożący przefermentowane osady po kompostowaniu, które miały zostać wysypane na pola.

- Posiadają do tego niezbędne pozwolenia. Jest to dopuszczone do rozsypywania na polach. Rzeczywiście, rozmawiałem z właścicielami tego przedsięwzięcia. Pytania, które pan zadaje, są zasadne, bo przejazd przez miasto nie jest najlepszym pomysłem – odpowiadał Jacek Boczkaja.

reklama

Dodawał, że po tym incydencie podobne transporty mają omijać Kutno, ale podkreślił, że nie ma żadnej prawnej możliwości zakazania jazdy z czymkolwiek przez miasto.

- Nie powinno się to zdarzyć, ale wiele rzeczy nie powinno się zdarzać, a się zdarzają. Mam nadzieję, że kroki zaradcze podjęte przez przedsiębiorstwo, które się tym zajmuje, będą na tyle skuteczne, że to się już nie zdarzy. Powtarzam jeszcze raz – posiadają wszystkie niezbędne pozwolenia, są to pozwolenia zintegrowane wydawane przez urząd marszałkowski, więc nawet nie na poziomie naszego samorządu. A to, co się tam znajdowało, to nie był obornik. To po prostu osady pościekowe, które pozostają po naszym bytowaniu, które w oczyszczalni ścieków są odwadniane, przekazywane do dalszego przerobu. Jak widać nie wszystko w życiu pachnie – mówił wiceprezydent.

reklama

Taka odpowiedź widocznie nie satysfakcjonowała radnego Tobolczyka. Mówił, że pyta w imieniu mieszkańców i sugerował, że w pojeździe znajdowało się coś innego.

Przewodniczący mistrzem ciętej riposty?

- Na pewno to nie były odpady nasze, odchody i tak dalej. To było coś bardziej mocniejszego. Czy robiliśmy wokół tego jakieś analizy i tak dalej, bo mieszkańcy się obawiają, że jednak jest to gdzieś zwożone, wywożone. Z tego co się orientuję są tacy, którzy będą kolejne takie furgonetki śledzić. A nie chcemy też problemów. Czy ten temat jest zamknięty, pro bono i czekamy, aż wpadnie jakaś prokuratura, NIK, czy cokolwiek i zrobi nam tu wielki bałagan? - pytał radny Koalicji Obywatelskiej.

Przewodniczący Paweł Markiewicz przypomniał, że na kutnowskiej uczelni studiuje znany polski detektyw, z kolei do sugestii radnego ponownie odniósł się Jacek Boczkaja.

- Prezydent miasta cokolwiek by robił nie jest elementem sprawczym w każdej dziedzinie. To co powiedziałem, są pewne kompetencje, które podlegają prezydentowi miasta, które podlegają staroście, które podlegają chociażby marszałkowi województwa. To marszałek województwa jest odpowiedzialny za to jakie zgody wydaje, na jakie odpady, jaki ma być stopień utylizacji, w jaki sposób można to robić. Zwracanie się ze wszystkim do nas jest trochę pozbawione sensu – zaznaczał J. Boczkaja.

Za przykład podał nielegalne składowisko na Majdanach. Mówił, że tam miasto wydawało zgodę na składowanie odpadów w mikroskopijnym stopniu, a większość decyzji wydał marszałek i starosta.

- To co możemy zrobić, to zrobiliśmy. A teraz jakieś teorie spiskowe, które sądzę, że pan, może w małym stopniu, ale zareprezentował… bo jeżeli ja twierdzę i mówię, co tam jechało, a pan to kwestionuje. No ja tego nie próbowałem, nie wąchałem, nie znam się na tym. Może pan jest większym specjalistą. Proszę mi przedstawić dowody, że to nie było to o czym ja mówię. Mówię tak jak jest z wiedzy, którą posiadam od właściciela, który się pokajał, posprzątał to natychmiast, zdezynfekowali to wszystko. Oczywiście nie da się tego zrobić w sposób doskonały – odnosił się do słów radnego Jacek Boczkaja.

Miasto miało dostać zapewnienie, że te transporty nie będą poruszać się ulicami Kutna. Mówił również, że do sytuacji z września doszło w wyniku zwykłej awarii przez którąj otworzyła się klapa ciężarówki.

- Awaria zdarza się w sposób nieprzewidywalny. Starajmy się temu zapobiegać, ale w stu procentach nigdy nie da się tego zrobić. Jeżeli ktoś ma jakieś roszczenie w stosunku do tego, co się stało, to bardzo proszę z nim wystąpić. Przekażemy do osoby, która za to odpowiada i niech sobie w sądzie sprawę wyjaśniają – podkreślał wiceprezydent.

Słowa wiceprezydenta skrócił przewodniczący Paweł Markiewicz.

- Po prostu firma, która odbiera osady z Grupowej Oczyszczalni Ścieków, rozkraczył im się samochód akurat w tym miejscu – powiedział przewodniczący.

- Może już nie ciągnijmy tego tematu, bo zaczynam zauważać, że pływamy w jakichś oparach absurdu. Wolałbym tego uniknąć – odpowiedział wiceprezydent Boczkaja.

Potem znów głos zabrał radny Tobolczyk.

- Bardzo mocno dziękuję za tę obszerną wypowiedź. A wracając do sarkazmu, to jak coś pójdziemy razem posmakować – powiedział.

Ten komentarz spotkał się z ripostą ze strony Pawła Markiewicza.

- Nie wiem z kim pan chce iść, ale na pewno mnie tam pan nie zabierze. Mamy różne gusta smakowe w takim razie – spuentował przewodniczący rady.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama