Brak oświetlenia sprzyja za to miłośnikom wyskokowych trunków, którzy chętnie spędzają czas na sączeniu alkoholu pod znajdującym się tuż przy bloku sklepie. Mieszkańcy mają dość nocnych schadzek okolicznego elementu.
- Pod tym sklepem weekend trwa przez cały tydzień - ciągłe libacje, awantury i bijatyki. Potrafią do samego rana okupować sklep, racząc się piwkiem czy wódką. Policja na niewiele się zdaje i problem wraca jak bumerang. Pod sklepem niby jest kamera, ale ona skierowana jest tak, że nie jest w stanie nic uchwycić. Gdyby latarnia działała jak należy, może ci gogusie nie czuliby się tacy bezkarni. - denerwuje się pan Marcel.
Mieszkańcy o pomoc postanowili poprosić burmistrz Krośniewic, Juliannę Herman. Sporządzili więc petycję, pod którą solidarnie podpisali się wszyscy lokatorzy budynku. Niestety, jak mówią, nie doczekali się interwencji.
- Nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za taki stan rzeczy. To typowa spychologia, a przecież to koszt zaledwie kilkuset złotych. Czemu nikt nie chce nam pomóc? - pyta pan Tomasz.
- Nie wiem na co czekają urzędnicy. Aż dojdzie do jakiegoś nieszczęścia? - bulwersuje się z kolei pani Marta.
Kto w takim razie odpowiedzialny jest za naprawę latarni?
- Rzeczywiście w marcubieżącego roku mieszkańcy bloku przy ul. kutnowskiej złożyli pismo do spółdzielni mieszkaniowej z prośbą o wymianę lampy. Miejsce, w którym znajduje się słup nie jest jednak placem publicznym, a terenem wewnętrznym osiedla i w świetle prawa zadanie wymiany lampy należy do administratora osiedlawyjaśnia wiceburmistrz Krośniewic, Jakub Krygier.
Osiedlem administruje wspólnota mieszkaniowa, z którą mdo zamknięcia bieżącego wydania Lokalnej nie udało się mnam skontaktować.Do tematu wrócimy.