- Jest tyle dobrych dróg w naszym mieście po których z powodzeniem mogą sobie jeździć elki. Ale nie, te samochody jak na złość pchają się do centrum - mówi Bogusław Wojnowski, kierowca z blisko 40-letnim stażem za kółkiem. - Drażni mnie powolna jazda za "elkami". Często te auta są w ruchu bardzo niebezpieczne. "Elki" są nieprzewidywalne. Kursanci hamują nagle, stają nie na tym pasie co należy, skręcają bez użycia kierunkowskazów. Zgroza.
Wtóruje mu Filip Łuka, kolejny kierowca z Kutna, któremu w centrum przeszkadzają samochody autoszkół.
-Przydałoby się wydzielić jakieś strefy dla "elek" i w godzinach szczytu trzymać je z daleka od centrów miast - powiedział nam pan Filip.
Sławomir Bielecki z jednej z kutnowskich szkół jazdy nie ukrywa swojego zdenerwowania w związku z opinią niektórych kierowców o "elkach".
- Niektórzy już chyba zapomnieli jak sami uczyli się jeździć - mówi instruktor. - Wiadomo, że z kursantem, który pierwszy raz siada za kierownicą, nie pojadę na Barlickiego czy Wyszyńskiego. Słyszałem o wielu dziwnych pomysłach w innych miastach. O znakach zakazujących "elkom" poruszania się, np. w obrębie osiedli. Tak nie można. To tak jakby uczyć kogoś obsługi komputera na kartce.
Kursanci propozycją kutnowskich kierowców są również zdziwieni. Justyna Juszczyk, która niedawno miała egzamin na prawo jazdy uważa, że dzięki jeździe w trudnych warunkach, na przykład na zatłoczonych ulicach, zdała za pierwszym razem.
Z kolei policjanci z drogówki przyznają, że kolizji z udziałem "elek" wcale nie jest dużo.
- Zarówno doświadczeni jak i początkujący kierowcy powinni być ostrożni oraz wyrozumiali - mówi mł. insp. Sławomir Skrzypczak.
Artykuł ukazał się w "Gazecie Lokalnej" nr 67