Łąkoszyn dawniej był osobnym miastem, oddzielony od Kutna bagnistymi terenami nad rzeką Ochnią. Bywały nawet takie czasy, że jako miasto - Łąkoszyn podlegał administracyjne pod inne województwo niż Kutno! Należał do woj. łęczyckiego natomiast Kutno do woj. rawskiego. Jednak po kilku stuleciach współistnienia Łąkoszyn nie wytrzymał konkurencji i został zdegradowany do roli wioski, by następnie stać się dzielnicą Kutna. Te podziały można zobaczyć do dzisiaj w słabym skomunikowaniu południowej dzielnicy z centrum. Do niedawna łączyły Kutno z Łąkoszynem tylko dwie drogi. Ulica Troczewskiego oraz wiadukt nad torami z ulicą Łęczycką. Obwodnica powstała stosunkowo niedawno, jednak nie posiada ciągu pieszego, więc dla ludzi chcących przedostać się ze starego Łąkoszyna (centralnej części dzielnicy z niską zabudową, oraz okolicami Parku Wiosny Ludów) do centrum miasta, przejście tunelem pod peronami jest jedyna sensowną drogą. Alternatywnie mogą oni skorzystać z ulicy Troczewskiego lub wiaduktu z ul. Łęczycką – co wiąże się ze znaczną stratą czasu i przebytymi kilometrami w nogach…
To, że PKP nie interesują takie drobiazgi, to nic dziwnego, w końcu to moloch, który zajmuje się swoimi sprawami, ale aż dziwne że nikt z lokalnych urzędniķów nie zainteresował się wcześniej zabezpieczeniem przejścia dla mieszkańców, w końcu to dość istotna sprawa... Najlepszym pomysłem z możliwych było postawienie nad torami kładki dla pieszych. Kładki łączącej ulicę Pałacową i Sienkiewicza. Tu też warto wtrącić wątek historyczny. Dawniej, gdy torów kolejowych łączących Poznań z Warszawą nie było, te ulice stanowiły jeden ciąg. Widać to wyraźnie na mapach. Na KCI w dziale historycznym można znaleźć zdjęcia pokazujące w „całej okazałości” ulicę Sienkiewicza od Pałacowej. Jednak okazało się, że kładka nad torami, która jest rozwiązaniem idealnym, jest jednocześnie rozwiązaniem zbyt czasochłonnym, żeby sklecić ją na czas przebudowy podziemnego przejścia. Wobec tego dzięki zaangażowaniu władz Kutna i posła Rzymkowskiego, będziemy mieli tymczasowe „prowizoryczne” przejście po torach. Pomijając już fakt bezpieczeństwa takiego rozwiązania, warto bardziej pochylić się nad pomysłem kładki. Wiem, że kiedyś podziemne przejście zostanie ukończone i bezpieczne przejście pod torami powróci. Jednak chyba każdy mieszkaniec Kutna pamięta, jak wiele osób mimo istnienia tunelu przechodziło przez tory „na skróty” właśnie na tym odcinku, który łączył kiedyś ul. Pałacową i Sienkiewicza. Ludzie ryzykowali rozjechanie przez pociąg, narażali na mandaty… dopiero wybudowanie betonowego płotu powstrzymało te ryzykowne eskapady. Jednak czy jest sens zabraniania ludziom przejścia? Zmuszania do chodzenia naokoło? Kładka tak czy inaczej powinna powstać, by usprawnić i skrócić przejście. To że projekt wymaga czasu, zgód PKP i pieniędzy, to nic w porównaniu z radością ludzi, którzy zyskają na czasie i wygodzie. Może Urząd miasta wpisałby tę kładkę w strategię rozwoju miasta na przyszłość? Taką porządnie wykonaną, z zadaszeniem i bocznymi wiatrochronami. Byłby to następny kamyczek do normalności i wygodnego życia w naszym mieście. Czego i sobie i Wam życzę.