Na miejscu zdarzenia ustaliliśmy nieoficjalnie, że samochód rozbity w rowie jako pierwsza zauważyła załoga Zespołu Ratownictwa Medycznego, która akurat przejeżdżała w tym miejscu. Zaciekawiły ich części auta, oraz kamienie i ziemia z poboczy i rowu leżące na jezdni.
Potem w przydrożnym rowie dostrzegli zniszczony samochód. Od razu ruszyli z pomocą kierowcy. Ten w pewnej chwili podjął próbę ucieczki z miejsca zdarzenia, lecz został ujęty. Zapanować nad obcokrajowcem pomagała policjantka z KPP Zgierz mieszkająca w naszym regionie, która podobnie jak wspomniana załoga ZRM znalazła się w tym miejscu całkowitym przypadkiem.
Potem na miejscu pojawili się strażacy z OSP Krzyżanów i JRG Kutno, a także policja. Mężczyznę skuto w kajdanki, mimo to nadal krzyczał, był agresywny i – mówiąc bardzo delikatnie – głośno przejawiał swoje niezadowolenie z interwencji służb. Policjanci, strażacy i ratownicy medyczni pilnowali, by kierowca rozbitego samochodu nie zrobił krzywdy ani sobie, ani nikomu innemu.
Na szczęście skończyło się tylko na głośnym zachowaniu - mężczyzna nie naruszył niczyjej nietykalności, ani nie zrobił sobie nic złego.
- Mężczyzna jechał sam. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze, w wyniku czego dachował. W tym zdarzeniu nikt nie został ranny – mówi asp. Mariusz Kowalski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Łęczycy.
Mężczyzna nie pozwolił na zrobienia sobie na miejscu badań alkotestem. Pobrano od niego krew. Jej badania są w tej sprawie kluczowe, dadzą ostateczną odpowiedź na pytanie czy i jakie używki brał Gruzin przed zdarzeniem na DW 702.
- Nie podlega żadnej dyskusji, że od kierowcy była wyczuwalna woń alkoholu – podkreśla M. Kowalski.