Piotr Horzycki: W Słubicach wspaniale poradziłeś sobie ze skokiem wzwyż. Czy możemy spodziewać się, że już niedługo przekroczysz magiczną barierę 2 metrów?
Kacper Marcinkowski: Barierę 2 m chcę przekroczyć już w sezonie halowym, czyli na przełomie stycznia i lutego. Odbędą się wtedy Halowe Mistrzostwa Polski Juniorów i Juniorów Młodszych, na których chciałbym zdobyć kolejny tytuł mistrzowski. Jak będzie, przekonamy się zimą.
PH: Już w 2005 roku zająłeś I miejsce w skoku wzwyż podczas czwartków LA z wynikiem 165 cm. Kiedy miały miejsce Twoje pierwsze treningi lekkoatletyczne?
KM: Moje pierwsze poważniejsze treningi zaczęły się w V klasie szkoly podstawowej. Na początku trenowałem bieganie, dopiero potem ze względu na warunki fizyczne przerzuciłem się na skok wzwyż. Treningi odbywały się w Szkole Podstawowej nr 9 w Kutnie, a potem na stadionie miejskim. Nakłonił mnie do tego mój obecny trener, pan Jacek Kudła, który był wtedy moim nauczycielem WF-u. To własnie jemu zawdzięczam swoje sukcesy, za co pragnę mu serdecznie podziękować.
PH: Czy oprócz skoku wzwyż interesują Cię także inne konkurencje?
KM: Oprócz skoku wzwyż trenuję też czasami bieg na 110 m przez płotki. Ale to tylko tak dodatkowo. Poza tym lubię wszystkie konkurencje lekkoatletyczne, ponieważ każda ma w sobie coś ciekawego. Kiedy ostatnio odbywały się Mistrzostwa Świata w Osace, nie opuściłem ani jednej transmisji telewizyjnej. Tak bardzo mnie to pasjonowało, że przez ponad tydzień budziłem się codziennie w nocy i oglądałem. Żadna konurencja nie umknęła mojej uwadze.
PH: Wyrastasz na drugą, po Rafale Krzeszewskim, gwiazdę kutnowskiej lekkoatletyki. Co możesz powiedzieć o Twoich relacjach z nim? Czy jest on dla Ciebie pewnym wzorem, pomagacie sobie nawzajem itd.?
KM: Rafał i ja jesteśmy dobrymi kolegami klubowymi. Na treningach pomagamy sobie nawzajem. Do wieloboju wlicza się również skok wzwyż, dlatego Rafał czasami ma razem ze mną treningi techniczne. Dyskutujemy wtedy o błędach, które popełniamy i staramy się je eliminować.
PH: Jacy są Twoi idole sportowi?
KM: Idoli sportowych mam bardzo wielu. W wiekszości są to oczywiście skoczkowie wzwyż. Wybieram zazwyczaj tych, którzy mają podobne warunki fizyczne jak ja, czyli są wysocy i szczupli. Z polskich skoczków najbardziej lubię Michała Bieńka i rekordzistę Polski, Artura Partykę. Natomiast z zagranicznych cenię sobie wicemistrza ostatnich MŚ, Rosjanina Yaroslawa Rybakowa i brązowego medalistę tej imprezy, Cypryjczyka Kyriakosa Ioannou. Wielką sympatią darzę również Adama Małysza, przede wszystkim za jego niesamowitą psychikę.
PH: Czy w przyszłości planujesz na poważnie zająć się karierą sportową?
KM: Bardzo chciałbym w przyszłości zostać profesjonalnym skoczkiem wzwyż. Ale to już będzie zależało od tego, jak dalej potoczy się moja kariera.
PH: Co lubisz robić poza sportem?
KM: Moją wielką pasją są zwierzęta, a w szczególności ptaki. Sam prowadzę hodowlę kur ozdobnych. Zamierzam studiować weterynarię. Poza tym bardzo lubię słuchać jazzu.