reklama

Gość KCI - rozmowa z Radosławem Rojewskim

Opublikowano:
Autor:

Gość KCI - rozmowa z Radosławem Rojewskim - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaW dzisiejszym cyklu „Gość KCI” przedstawiamy rozmowę z prezesem Regionalnego Towarzystwa Muzycznego w Kutnie, Radosławem Rojewskim – głównym pomysłodawcą i organizatorem koncertów bluesowych i jazzowych, które co sobota odbywają się na Placu Piłsudskiego.

Tomasz Dębowski: Płock ma swoje ogródki rockowe, Kutno wieczory bluesowo - jazzowe.... Skąd pomysł takich koncertów?

Radosław Rojewski: Pomysł powstał już dawno, zapotrzebowanie na tego typu imprezy jest od wielu lat. Teraz pojawiły się warunki aby takie przedsięwzięcie zorganizować. Wprawdzie nie ma tu typowej sceny, ale w miejscu, w którym zespoły występują już niebawem powinno powstać zadaszenie i problem zostanie rozwiązany. Jeśli zaś chodzi o „płockie ogródki rockowe”, to my mamy nad nimi tę przewagę, że posiadamy swoich muzyków. Na sześć koncertów, które odbędą się w te wakacje, (łącznie z występem „Detoxu”), aż w pięciu wystąpią przedstawiciele Kutna, tylko Bluesmobile Band, który zagra w sierpniu, nie pochodzi z naszego miasta.

TD: Koncerty odbywają się na dachu „szaletu miejskiego”. Niektórzy uważają to miejsce za dość kontrowersyjne jeśli chodzi o przeprowadzanie tego typu imprez...

RR: Gdyby scena była w innym miejscu, to i koncerty by się tam odbywały. Punkt jest dobry, zespół bez problemów może tam rozstawić sprzęt , a do tego jest świetnie umiejscowiony. Warunki są jakie są i nie ma co narzekać, że koncerty są w tym, czy innym miejscu. Umiejscowienie sceny na Placu Piłsudskiego raczej nie upiększyłoby tego miejsca, a koszty organizacji znacznie by się zwiększyły. Niestety w naszym mieście jest sporo ludzi, którzy potrafią tylko krytykować. Jak nic się nie dzieje jest źle, a jak coś się dzieje jeszcze gorzej.

TD: Dlaczego akurat blues i jazz? W naszym mieście są zespoły wyrażające inną formę muzycznej ekspresji, jak choćby kilka kapel „metalowych”, grających „po garażach”.

RR: Z jednej strony jest to kwestia uwarunkowań dotyczących sprzętu, z drugiej fakt, że fanów bluesa i jazzu jest w Kutnie bardzo dużo. Nagłośnienie jakie muszą posiadać zespoły rockowe, przynajmniej na razie jest poza naszym zasięgiem. Być może zrobimy jednak dzień, w którym na scenie będą mogły się pokazać wszystkie zespoły grające „po garażach”. Byłby to taki przegląd kutnowskiej twórczości, w którym wystąpiliby wszyscy chętni.

TD: W którym miejscu na muzycznej mapie Polski jest w tej chwili nasze miasto?

RR: Z Kutnem jest tak, że muzycy są bardziej znani na zewnątrz niż w samym mieście. Mnóstwo naszych muzyków gra ze znanymi artystami lub na wielkich imprezach. np. Anna Stępniewska, którą zobaczymy niebawem, wzięła niedawno udział w „Heineken Festiwal”, a jest to impreza, na którą organizatorzy nie biorą pierwszych z brzegu... W naszym mieście nie ma gdzie grać, stąd efekt jest jaki jest... i wielu mieszkańcom naszego miasta wydaje się, że nic się tu nie dzieje.

TD: Wieczory bluesowo – jazzowe rozwiążą ten problem?

RR: Zespoły będą miały szansę pokazania się lokalnej społeczności. Wiadomo, że nie są to imprezy komercyjne, a przeznaczone dla węższego kręgu odbiorców, bo przecież blues i jazz to nie jest muzyka dla mas... Ale niech chociaż te 100 osób ma coś dla siebie...

TD: Wychodzi na to, że muzyczne wieczory z muzyką mogą na stałe wpisać się w kulturalny pejzaż Kutna?

RR: Dużo zależy od nas samych, jeśli ludzie będą przychodzili to koncerty będą się odbywać co roku. Mentalność wielu ludzi jest jednak taka, że najpierw się narzeka, że nic się nie dzieje, a jeśli coś zaczyna się robić, to nikogo to nie interesuje.

TD: Dziękuję za rozmowę.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE