Na Krośniewickiej targowicy z tygodnia na tydzień narasta konflikt między polskimi i romskimi handlarzami. Ciągłe przepychanki słowne i walka o miejsce, to cotygodniowy problem Polaków, którzy mają już dość nietuzinkowego zachowania obcokrajowców.
- Problem jest ogromny! Rozkładają się bardzo szeroko, robią konkurencyjne ceny, przez co Polacy nie mają utargu. Bywają bardzo agresywni i awanturują się. Ostatnio było ich tutaj tylu, że przejść się nie dało. My musimy od 4 rano być tutaj, żeby zaklepać miejsce, bo jak się rozłożą, to już nie ma szans - skarży się Arkadiusz Mencel, jeden z handlarzy.
Problem istnieje już od dawna, jednak w ostatnim czasie konflikt zaostrzył się na tyle, że interweniować musiała policja.
Zajmowanie miejsc i słowna walka to niejedyny problem polskich handlarzy. Polacy skarżą się, że Romowie są bardzo agresywni i nieuczciwi, gdyż nie płacą składek, a ich ceny są zawsze niższe. Dodatkowo handlarze twierdzą, że kontrole skarbowe w ogóle do obcokrajowców nie podchodzą.
- Dla nas nie ma tu miejsca. Jakby mogli, to by nas stąd wygonili. Są tak natrętni, że potrafią bezczelnie wepchnąć się na zarezerwowane miejsce. To nienormalne! Jak może być tak, że obcy się u nas panoszy! Mało tego, dlaczego kontrolowani są tylko Polacy? - grzmi Jadwiga Kamińska, handlująca na targowicy.
Czy istnieje szansa, by sytuacja polskich handlarzy uległa zmianie, a ciągłe kłótnie z obcokrajowcami znalazły swój kres? Temat będziemy monitorować.