O tej kontrowersyjnej sprawie zaalarmował mailowo naszą redakcję jeden z Czytelników. - Opiszcie tę sytuację. Przecież to jakiś absurd. Kamery przed blokiem są dla mnie zrozumiałe. Jednak po co oko Wielkiego Brata ma śledzić lokatorów na klatce schodowej? Większość z nas ma mieszkania własnościowe, za które zapłaciła niemałe pieniądze. Teraz czujemy się jak w jakimś reality show typu Big Brother. Oko kamery cały czas nas śledzi - pisze Czytelnik.
Postanowiliśmy sprawdzić sprawę na miejscu. Większość osób mieszkających w bloku nie kryje swojego zbulwersowania zamontowaniem "oczek" na klatkach. Lokatorzy twierdzą, że o pomyśle nikt ich nie informował. Wszyscy proszą o zachowanie anonimowości, bo jak mówią, z zarządem wspólnoty... nie zawsze się im układa.
- Jestem schorowaną emerytką. Nigdy nawet przez myśl nie przeszło mi, że będę podglądana na starość. Ktoś, kto czuwa przy monitoringu widzi każdy mój krok na klatce. Za ten dyskomfort jeszcze muszę płacić - mówi jedna z mieszkanek.
Wtórują jej również młodsze sąsiadki i sąsiedzi.
- To naprawdę niekomfortowa sytuacja. Chyba nikt nie chce być podglądany przez 24 godziny na dobę - mówią.
Sławomir Kotliński, który mieszka w bloku obok nie dziwi się lokatorom "dziewiątki". Jego zdaniem zewnętrzny monitoring jest jak najbardziej pożądany. Z kolei oko "Wielkiego Brata" na klatkach schodowych to przesada.
- Kamery, które rejestrują zdarzenia przed budynkiem, przydałyby się wszędzie. Zwłaszcza zimą mamy problemy z intruzami, czyli z bezdomnymi, którzy nocują na klatce. Ciągle potrzebne są interwencje policji - mówi kutnianin. - Moim zdaniem jednak monitoring w budynku to lekka przesada.
Wrzawą wobec monitoringu na Braci Śniadeckich 9 zdziwiona jest Katarzyna Gockowska, członek zarządu tamtejszej wspólnoty mieszkaniowej.
- Uchwała w tej sprawie została podjęta rok temu. Nikt nam nie zgłaszał, że nie zgadza się na takie rozwiązanie - mówi. - Kamery służą wyłącznie bezpieczeństwu i porządkowi. Od momentu, gdy mamy zamontowane urządzenia rejestrujące, w naszym bloku skończyły się problemy z zaśmiecaniem klatki schodowej czy też przebywaniem na niej bezdomnych.
Takie tłumaczenie nie przekonuje lokatorów. - Dosyć tej inwigilacji. Będziemy musieli chyba napisać do zarządu petycję - mówią mieszkańcy.
Do sprawy wrócimy.