Joanna Brylska, rzeczniczka magistratu w Kutnie, zapewnia, że miasto dba o kasztanowce. W jaki sposób?
- Sprzątamy z chodników i ulic uschnięte liście i gałęzie, które następnie palimy - odpowiada pani rzecznik.
Kutnianie z którymi rozmawialiśmy martwią się losem drzew.
- Ze sto lat mają te kasztanowce. Kiedyś były piękne. Można powiedzieć, że prowadziły turystów z dworca PKP do centrum Kutna i były jego wizytówką. Teraz wyglądają na zapomniane - mówi Józef Szakowski.
Iwona Olczak prowadzi sklep przy ul. Sienkiewicza. W okolicy znajduje się parking, bezpieczni nie mogą się tu zatem czuć ani przechodnie, ani właściciele samochodów.
- Parkowanie w tym miejscu to ogromne ryzyko. Spróchniałe gałęzie w każdej chwili mogą uszkodzić auta - mówi pani Iwona.
Pracownicy ratusza twierdzą, że gdy dochodzi do przypadków usychania drzew, w ich miejscu dokonywane są nowe nasadzenia.
Takich działań nie widać - słyszymy od mieszkańców.
Artykuł ukazał się w "Gazecie Lokalnej" nr 67