W Żychlinie funkcjonują trzy markety, które mocno dały się w kość właścicielom małych spożywczaków. Ci na samą myśl o kolejnej konkurencji dostają gęsiej skórki.
- Teraz jest ciężko, a co dopiero będzie, gdy otworzy się kolejny market? - zastanawia się Ewa Redosz, która sprzedaje w spożywczaku przy ulicy Łukasińskiego. - Dyskonty narzucają niskie ceny i małe sklepiki nie mają szans. Każdy kolejny market to dla nas wielki cios. W końcu będzie tak, że pójdziemy z torbami.
Sklepikarze uważają, że "sieciówki" zniszczą ich biznes.
- W naszym mieście nie szanuje się lokalnych przedsiębiorców. Obcy kapitał tutaj zainwestuje, a my stracimy pracę. Niedługo będzie więcej marketów, niż małych sklepików - denerwuje się z kolei Magdalena Traczek, inna ze sklepikarek.
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach żychlinianie będą mogli zrobić zakupy nie tylko w Tesco, PoloMarkecie i Biedronce, ale także w Dino. Ostatni dyskont w ostatnim czasie regularnie podbija powiat kutnowski. Najpierw powstał sklep w Kutnie, miesiąc temu w Bedlnie, a teraz przyszła kolej na Żychlin.
Na oficjalnej stronie Dino pojawiły się już nawet dwie oferty pracy - kierownik i zastępca kierownika marketu. Na razie nie wiadomo jednak, gdzie dokładnie powstanie sklep.