Wielka inwestycja i wielkie poruszenie
Temat biometanowni od samego początku wzbudza kontrowersje i poruszenie wśród mieszkańców gminy Kutno. Wszystko zaczęło się pod koniec marca tego roku, kiedy to wójt Michał Łuczak podpisał list intencyjny z Grupą Orlen (PGNiG Bioevolution) dotyczący budowy ekologicznej biometanowni w miejscowości Byszew. Inwestycja opiewa na kwotę 120 mln zł.Podczas gdy sam wójt postrzega ją jako szansę dla gminy, część mieszkańców jest zupełnie odmiennego zdania. Nie brakowało głosów obaw o negatywny wpływ biometanowni na środowisko, zdrowie i bezpieczeństwo.
Próby rozmów z mieszkańcami zainicjowane przez włodarza spełzły na niczym. Do urzędu wpłynęła petycja przeciwko budowie biogazowni, pod którą podpisało się 250 osób. Wystosowali oni również pismo do senatora Przemysława Błaszczyka z prośbą o pomoc i wsparcie w walce z planowaną inwestycją. W odpowiedzi na prośbę mieszkańców Byszewa senator wystosował oświadczenie skierowane do wójta i przewodniczącego rady gminy (pisaliśmy o tym w tym miejscu - KLIK).
Przeciwnicy budowy biometanowni na tym nie poprzestali. O pomoc poprosili także posłankę, Paulinę Matysiak.
Posłanka atakuje wójta. Mówi o konflikcie interesów
Na początku tego tygodnia kutnowska parlamentarzystka poinformowała, że 5 sierpnia skierowała do wojewody łódzkiego obszerny wniosek w sprawie budowy biometanowni. Zarzuca w nim wójtowi gminy Kutno przekroczenie kompetencji i naruszenie zasad przejrzystości działań samorządowych.Treść wniosku Paulina Matysiak opublikowała na swojej stronie internetowej. Pisze w nim, że list intencyjny przez tygodnie pozostawał w ukryciu — radni dowiedzieli się o nim przypadkowo, a mieszkańcy z mediów.
Najmocniejsze słowa padają w akapicie zatytułowanym "Podejrzenia o konflikt interesów".
- Sytuację komplikują dodatkowo okoliczności wyboru lokalizacji. Z ustaleń mieszkańców wynika, że grunty przeznaczone pod inwestycję należą do byłego wójta gminy, który w przeszłości zatrudniał obecnego włodarza w podległych jednostkach — pisze posłanka Matysiak - Według relacji mieszkańców to nie inwestor poszukiwał lokalizacji, lecz sam wójt aktywnie zabiegał o umiejscowienie biometanowni w gminie. Wybór miejsca nie był poprzedzony analizą alternatywnych terenów ani żadnymi konsultacjami. Sam proces decyzyjny toczy się całkowicie poza kontrolą rady gminy, która nie miała wpływu na treść dokumentu zawierającego zobowiązania mogące skutkować koniecznością poniesienia określonych wydatków — czytamy dalej w treści wniosku.
Posłanka równolegle wystosowała zapytanie do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, domagając się systemowych rozwiązań problemu. W piśmie do minister Matysiak ostro krytykuje ustawę z 2023 roku o ułatwieniach w realizacji inwestycji biogazowych, która jej zdaniem pozostawiła społeczności lokalne bez podstawowych narzędzi obrony.
Stanowcza odpowiedź wójta. "Insynuacje i manipulacja"
Czy atak na włodarza gminy jest zasadny? Poprosiliśmy wójta, by odniósł się do stawianych przez posłankę zarzutów.
- Z ogromnym zdumieniem przyjąłem treść wpisu Pani Poseł Pauliny Matysiak, w którym formułowane są insynuacje dotyczące rzekomego „konfliktu interesów" w związku z planowaną budową biogazowni w Byszewie. Pragnę stanowczo podkreślić, że ta narracja nie ma żadnego logicznego uzasadnienia i jest całkowicie nieprawdziwa. Wierzę, że wpis Pani Poseł nie był poprzedzony analizą faktów i wynika z niedopatrzenia — odpowiada Michał Łuczak.
Wójt podkreśla, że ogłoszenie o poszukiwaniu lokalizacji dla inwestycji było dostępne publicznie przez kilka miesięcy. Jak wyjaśnia, każdy właściciel gruntów w gminie Kutno mógł zgłosić swoją ofertę. Zgłosiło się kilku chętnych, jednak tylko jedna z lokalizacji spełniała wymogi inwestora – m.in. dysponowała odpowiednią powierzchnią (co najmniej 4 ha) i klasą gleby konieczną dla realizacji tego typu przedsięwzięcia.
- W kontekście pojawiających się insynuacji muszę jasno podkreślić: w gminie Kutno każdy mieszkaniec jest równy wobec prawa. Fakt, że właścicielem gruntów spełniających wymogi inwestora okazał się były wójt, nie daje podstaw do jakichkolwiek sugestii o „uprzywilejowanym traktowaniu". Były włodarz – podobnie jak każdy inny obywatel – miał pełne prawo do złożenia swojej oferty w odpowiedzi na ogłoszenie, które przez wiele miesięcy było publicznie dostępne. Inwestor, analizując wszystkie zgłoszenia, kierował się wyłącznie parametrami technicznymi i prawnymi, takimi jak powierzchnia, klasa gruntu czy lokalizacja — przekonuje wójt — Po wtóre, zarzut, jakobym „aktywnie zabiegał" o ulokowanie biometanowni w gminie, jest zwykłą manipulacją. To inwestor prowadził poszukiwania, a rolą samorządu jest analizowanie każdej propozycji rozwojowej pojawiającej się na naszym terenie — tego wymaga interes mieszkańców oraz dbałość o budżet. Ponadto wójt nie posiada uprawnień do samodzielnego wskazywania gruntów – od tego są procedury i rzetelna analiza ofert, której dokonuje inwestor.
Zdaniem włodarza nieprawdą również jest, jakoby „proces decyzyjny toczył się poza kontrolą rady gminy". Zapewnia, że Rada Gminy Kutno jest na bieżąco informowana o planach. Każda tego typu inwestycja wymaga pełnej ścieżki administracyjnej, obejmującej m.in. wydanie decyzji środowiskowej, uzyskanie opinii odpowiednich instytucji, a w dalszej kolejności – zaangażowanie rady gminy w podjęcie stosownych uchwał.
Wójt zaznacza, że podpisany przez niego list intencyjny nie rodzi żadnych skutków finansowych ani prawnych dla gminy – jest jedynie wstępną deklaracją gotowości do dalszych rozmów, a nie decyzją o budowie. Zarzut dotyczący nieuprawnionego podpisania listu intencyjnego uważam za całkowicie nieuzasadniony prawnie. Tego typu porozumienia pomiędzy samorządem a inwestorem to codzienna praktyka.
- Zarzuty sugerujące konflikt interesów czy brak przejrzystości uważam za nieuprawnione i krzywdzące nie tylko wobec mnie, ale wobec wielu mieszkańców, którzy oczekują rzetelnej dyskusji o przyszłości gminy i jej perspektywach budżetowych. Inwestycje zewnętrzne w gminie Kutno to temat, który trzeba podjąć jak najszybciej, bo to właśnie nasze podejście do inwestorów zdecyduje, czy nasz samorząd będzie parł do przodu i rozwijał się dynamicznie, czy też pozostanie w stagnacji i nie skorzysta na transformacji energetycznej. Jako wójt gwarantuję, że każda decyzja dotycząca tej i innych inwestycji będzie podejmowana transparentnie, zgodnie z prawem i w oparciu o fakty, a nie domysły i przypuszczenia — przekonuje Michał Łuczak.
Komentarze (0)