Kamienica tuż obok wiaduktu przy 3 Maja nie była remontowana od wielu lat. Ale to niejedyne zmartwienie lokatorów. W jeszcze gorszym stanie znajduje się podwórko, przez które przeprawa to prawdziwa męka. Dlaczego?
- Kilka lat temu została wysypana tutaj ziemia i do tej pory nic się nie zmieniło. Wystarczy, że chwilę popada i toniemy w błocie. Tak samo jest wiosną, gdy topnieje śnieg. Woda wlewa się do kamienicy i można tutaj pływać kajakiem - denerwuje się Wojciech Włodarski, jeden z lokatorów feralnej kamienicy.
Błotne podwórko najwięcej problemów przysparza jednak Markowi Frydrysiakowi. Mężczyzna szesnaście lat temu uległ wypadkowi, który przykuł go do wózka inwalidzkiego.
- Mój świat kończy się kilka metrów od progu kamienicy. Dalej nie jestem w stanie przejechać, bo wózek grzęźnie w błocie. Ale latem wcale nie jest lepiej. Na nierównym klepisku złamałem już kilka kółek. Jestem po prostu bezradny - żali się mężczyzna.
Mało tego, jedna z dziewczynek bawiących się na podwórku kilka tygodni temu została przygnieciona przez stary trzepak. Tragedia wisiała na włosku i dziecko trafiło do szpitala.
- Tak tutaj jest ze wszystkim. Od wielu lat nie możemy doczekać się żadnych remontów. Urzędnicy nas lekceważą i traktują jak powietrze. Nie możemy się o nic doprosić - twierdzi z kolei Mariola Chmielewska.
Zdesperowani kutnianie o fatalnej sytuacji panującej wokół kamienicy poinformowali władze miasta. Urzędnicy zapewniają, że problem niebawem będzie częściowo rozwiązany.
- Taka sytuacja występuje we wszystkich podobnych nieruchomościach z nieutwardzonym terenem. Ale do budynki można także dojść od drugiej strony, gdzie jest chodnik. Sam teren podwórka zostanie wyrównany latem - zapewnia Jacek Boczkaja, zastępca prezydenta.
W piśmie do mieszkańców, zastępca prezydenta odniósł się także do... zadłużenia kamienicy.
- Zadłużenie nieruchomości pod koniec lutego wynosiło ponad 70 tys. złotych - komentuje Jacek Boczkaja.