Do tegorocznego, majowego, castingu na Królową Róż zgłosiły się 23 kandydatki, a do samego castingu przystąpiło ich 21. Ostatecznie koronę wywalczyła Martyna Popławska i to ona będzie twarzą 51. Święta Róży. Chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o nowej Królowej? Zapraszamy do wywiadu!
Bartosz Nowak: Jak zrodził się pomysł na udział w Castingu na Królową Róż? Kto Cię namówił?
Martyna Popławska: Pewnego razu, z paczką moich przyjaciół z liceum, rozmawialiśmy o Święcie Róży. Kolega niezobowiązująco rzucił, że powinnam wziąć udział w castingu na Królową Róż. Ja oczywiście zaśmiałam się w głos. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że gdy pojawią się plakaty z pantofelkiem, moja intuicja podpowie mi, że to jednak może się udać.
Co uważasz za swój największy atut, który pomógł Ci sięgnąć po koronę?
Hmm... Chyba moją otwartość na ludzi. Bardzo miło rozmawiało mi się z jury i kandydatkami podczas castingu. Uwielbiam poznawać ludzi, dzielić się z nimi swoimi doświadczeniami i poznawać ich podejście do świata. Uważam, że to poszerza horyzonty i otwiera umysł. Myślę, że to właśnie moja autentyczność pozwoliła mi sięgnąć po koronę.
Był stres? Jeśli tak, jak udało się go okiełznać?
Oczywiście, że był, ale nie był to ten sam rodzaj stresu, co przed egzaminem. Ten stres dodawał ekscytacji i pewności siebie. Nie próbowałam go w żaden sposób okiełznać, bo – jak mówi biologia – stres jest w takich chwilach potrzebny człowiekowi. Uważam, że pomógł mi w odpowiadaniu na pytania jury i podczas próbnych zdjęć z fotografami.
Miałaś już wcześniej okazję startować w tego typu przedsięwzięciach? Masz może doświadczenie np. w modelingu?
A to całkiem zabawna historia! Jeszcze gdy uczyłam się w gimnazjum, moja pani ortodontka zasugerowała mi, że nadawałabym się do pracy w modelingu. Zaskoczyły mnie jej słowa, ale postanowiłam zrobić sobie amatorskie portfolio i je udostępnić. W ten sposób przez rok pracowałam w łódzkiej agencji, a później przez dwa lata w warszawskiej. To był niesprzyjający czas, ponieważ pandemia bardzo utrudniała mój rozwój w tej branży. Mimo to udało mi się polecieć do Mediolanu, aby tam nawiązać współpracę z włoską agencją. Niestety, wkrótce później mój "hollywoodzki sen" się zakończył – a ja postawiłam na studia farmaceutyczne. Niemniej jednak lubię wracać wspomnieniami do tamtych czasów i przypominać sobie, jak wiele pozytywnych emocji przyniosła mi praca przed aparatem i na wybiegu.
Jak wyobrażasz sobie zbliżające się Święto Róży w roli Królowej? Występowałaś kiedyś publicznie przed tak liczną publicznością?
Myślę, że będzie to dla mnie ogromne przeżycie. Być może pojawi się stres, ale przede wszystkim odczuwam radość i dumę, że mogę być częścią tak wyjątkowego wydarzenia. Wcześniej zdarzało mi się występować – w czasach szkolnych śpiewałam czy grałam na gitarze podczas różnych uroczystości. To nie była aż tak duża publiczność jak na Święcie Róży, ale dzięki temu wiem, jak to jest stanąć przed ludźmi i mimo tremy cieszyć się chwilą. Teraz traktuję to jako nowe, piękne doświadczenie.
Jakie są Twoje największe obawy, a czego wyczekujesz z największą ekscytacją?
Moją jedyną obawą jest piątkowe otwarcie. Pierwszy raz będę przemawiać przed tak dużą publicznością. Nie mam pojęcia, jak zareaguję na wielką scenę. Liczę na to, że koleżanki Królowe podzielą się ze mną wskazówkami, jak poradzić sobie ze stresem w tej sytuacji. Najbardziej ekscytuję się sobotnią paradą kwiatową. Jestem ogromnie wdzięczna, że mogę być częścią tej pięknej tradycji. Nie mogę się doczekać podróży przez kutnowskie ulice – pełnej ludzi, którzy są dumni z bycia częścią tego miasta. Właśnie w ten sposób tworzymy wspaniałą kutnowską historię.
Wiemy, że jesteś studentką farmacji. Czemu akurat taki kierunek? Gdzie widzisz się w przyszłości?
Odkąd tylko pamiętam, zawsze marzyłam o zawodzie zaufania społecznego. Uważam, że farmacja to piękna gałąź nauki. Studia są wymagające, ale pozwalają mi dogłębnie poszerzać wiedzę na temat zdrowia i ludzkiego organizmu. Dzięki temu moi bliscy w przyszłości będą mieć prywatnego farmaceutę *śmiech*, a ja będę mogła dbać o ich zdrowie. Nie wiem jeszcze, jak potoczy się moja ścieżka kariery. Myślę, że w Kutnie znajdę miejsce w aptece. Strefa ekonomiczna prężnie się rozwija, a to daje również duże nadzieje na pracę w laboratorium.
Czym pasjonuje się nowa Królowa Róż? Jaka jest na co dzień?
Na co dzień jestem królową domatorstwa. Nauka zajmuje 90% mojego czasu wolnego. W roku akademickim można mnie spotkać albo na uczelni, albo w domu – przy biurku, z nosem w książce. W wakacje nadrabiam wieczorki filmowe, podcasty kryminalne, a także niezobowiązująco bawię się wizażem. Te trzy miesiące poświęcam moim najbliższym – rodzinie, przyjaciołom i brygadzie psich kompanów.
Czego życzysz sobie i mieszkańcom w trakcie najbliższego Święta Róży?
Chciałabym, żeby to Święto było dla wszystkich chwilą wytchnienia od codzienności – żeby każdy mógł się zatrzymać, nacieszyć pięknem róż i po prostu miło spędzić czas z bliskimi. Życzę mieszkańcom, żeby pozwolili sobie na odrobinę zapomnienia, radości i dumy z tego, jak wyjątkowe jest nasze miasto.
Komentarze (0)