Środek tygodnia, centrum miasta. Trzech umorusanych chłopców pcha ciężki wózek wyładowany po brzegi różnymi przedmiotami z metalu. Mimo wielu problemów docierają do jednej z posesji na obrzeżach Kutna, gdzie pozbywają się balastu. Choć za swój trud otrzymują zaledwie kilka złotych, to ich radość jest nie do opisania.
- Dzisiejszy dzień był bardzo udany. Jak sprzedamy złom będzie z tego parę złotych - ocenia na oko, 11-letni Michaś, który zbieractwem trudni się już drugi rok.
Pytamy czy nie wolałbym tak jak inne dzieci cieszyć się wakacji zamiast pracować.
- A kto by nie wolał? - wzdycha. - W domu się nie przelewa. Rodzice nie pracują więc często brakuje nawet na jedzenie. Muszę jakoś pomóc, bo inaczej nie będzie na chleb.
Niespełna 12-letni Krzyś, kolejny ze złomiarzy, mówi, że marzy mu się wyjazd nad morze. Chciałby zobaczyć bezkres wód i usłyszeć szum morza. Na razie zbiera na bilet autobusowy do pobliskiego Grodna.
- Rodzice mają ciężką sytuację. Tata nie pracuje, a mama jest na rencie. Jak sam nie zarobię, to o pieniążkach na PKS będę mógł tylko pomarzyć. Moi koledzy też zbierają złom - wyjaśnia chłopiec.
Sygnały o nieletnich złomiarzach często docierają do kutnowskiej policji, która w okresie wakacyjnym kontroluje punkty skupu złomu na terenie naszego powiatu.
- Nierzadko metalowe przedmioty pochodzą z kradzieży, co w przypadku nastolatków może skończyć się sprawą w sądzie dla nieletnich - przyznaje Paweł Witczak, rzecznik kutnowskiej policji.
Chłopcy, których spotkaliśmy w Kutnie zapewniają jednak, że grosz zarobili uczciwi.
- Zbieramy tylko niepotrzebne ludziom rzeczy. Nigdy nie wchodzimy na prywatne działki. Nie jesteśmy złodziejami. Po prostu życie zmusiło nas do zbieractwa - mówią mali złomiarze.