Do naszej redakcji zgłosiła się jedna z pacjentek Kutnowskiego Szpitala Samorządowego. Relacjonowała, że 8 stycznia w poradni ortopedycznej utworzyła się sporych rozmiarów kolejka. Jej zdaniem całe zamieszanie nie wynikało z nagłego wysypu złamań i zwichnięć, a z niedopatrzenia dyrekcji szpitala.
- Kolejka była długa. W pewnej chwili wyszedł do nas lekarz (nazwisko do wiadomości redakcji) i powiedział, że nie może nas przyjąć, ponieważ nie ma podpisanego kontraktu – mówi nam pani Małgorzata.
Potem wszystko miało potoczyć się dynamicznie. Jak mówi nasza rozmówczyni, lekarz został wezwany do gabinetu prezesa. Udało się tam także kilku z pacjentów, którzy czekając na korytarzu słyszeli odbywającą się rozmowę. Zdaniem pani Małgorzaty, dyrektor miał skrytykować lekarza za to, że o całej sytuacji poinformował pacjentów. Kontrakt został jednak podpisany.
Zapytaliśmy Kutnowski Szpital Samorządowy, czy sytuacja wyglądała tak, jak relacjonują to pacjenci, a podpisanie kontraktu odbyło się zgodnie z przyjętymi standardami.
- Z uzyskanych przeze mnie informacji wynika, że podpisanie kontraktu na świadczenie usług medycznych przez lekarza nastąpiło w gabinecie prezesa spółki – informuje Justyna Sola-Stańczyk, pełniąca obowiązki rzecznika prasowego kutnowskiego szpitala.
Dodaje także, że warunki kontraktów muszą spełniać szereg wymogów Narodowego Funduszu Zdrowia. Sam zarząd spółki nie komentuje szczegółów zawieranych umów z uwagi na dbałość o profesjonalny wizerunek biznesowy i chęć świadczenia opieki medycznej na jak najwyższym poziomie.
- Pragnę podkreślić, że warunki umów (kontraktów) zawieranych pomiędzy KSS Sp. z o.o. a wykonującymi je lekarzami - są poufne, ale muszą spełniać określone kryteria, wymagane od świadczeniodawców przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Zarząd Spółki Kutnowski Szpital Samorządowy dbając o najwyższe standardy udzielania świadczeń medycznych na rzecz pacjentów, jak i profesjonalny, biznesowy wizerunek Spółki nie komentuje ani treści zawieranych umów cywilno-prawnych, ani postaw lekarzy, zarówno w trakcie - jak i po - zakończeniu negocjacji – kończy J. Sola-Stańczyk.