– Kutnianie kompletnie nie szanują swoich nowych mieszkań, nie dość, że nie płacą czynszu, to jeszcze niszczą wszystko dookoła – ściany, schody, toalety, klatki schodowe – mówi Marian Sierpiński, dyrektor ZNM. – Nie zachowują się zgodnie z zasadami i użytkują lokale nie- zgodnie z umową którą podpisali.
Nowi lokatorzy poprzez niszczenie mieszkań nie tylko zaniedbują swoje lokatorskie obowiązki, ale też narażają właścicieli na dodatkowe koszty. Wybudowanie nowego budynku kosztuje prawie 3 mln złotych, do czego trzeba doliczyć pieniądze wydane na bieżące naprawy. Kwota, jaką trzeba przeznaczyć na odnowienie jednego lokalu wynosi od 10 do 30 tys. złotych. Nasza reporterka postanowiła zweryfikować, jak wyglądają budynki socjalne. Nie brakuje w nich wilgoci, odpadającego tynku, dziurawych drzwi czy zarywających się schodów, dużo do życzenia pozostawiają także balkony i okoliczne ogródki, w których roi się od złomu i śmieci. Według zarządców za większość z tych zniszczeń odpowiadają mieszkańcy wyeksmitowani z poprzedniego lokum i okoliczni wandale. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda u osób borykających się z problemami alkoholowymi, które kompletnie nie zdają sobie sprawy z tego, co robią – w efekcie ich mieszkania są nieogrzewane, zawilgocone i brudne. Remont takich miejsc jest niczym syzyfowa praca. Czy można jednak powiedzieć, że winę za wszystkie uszkodzenia ponoszą mieszkańcy? Kutnianie, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że starają się jak mogą i nie mają sobie nic do zarzucenia. Wkładają każde pieniądze w wykonywanie bieżących na- praw, którymi powinni zająć się zarządcy mieszkań.
– Mieszkam tu ponad 10 lat i wszystkie remonty w mieszkaniu przeprowadziłam za własne pieniądze. Nawet drzwi, za które miał zapłacić zarządca, kupiłam sama i do tej pory nie dostałam zwrotu całej kwoty – mówi kutnianka jednego z lokali socjalnych przy ulicy 29 Listopada. – Włożyłam w remonty ponad 11 tysięcy złotych, ale i tak nie zdołałam wszystkiego odnowić. Wystarczy spojrzeć na balkony czy nasze podwórko.
Podobne zdanie mają lokatorzy kamienicy przy ulicy 3-Maja, którzy w swoich mieszkaniach nie mają nawet toalety. Jak mówią, łazienka jest na ostatnim piętrze, a jedyne co się w niej znajduje to sedes. Mieszkańcy są zmuszeni myć się w miskach, na ścianach jest wilgoć, z sufitu odpada tynk, kratki wentylacyjne są ciągle zepsute. W okropnym stanie jest tez zagracona i zakurzona klatka schodowa i same schody, które sprawiają wrażenie, jakby zaraz miały się zarwać.Prawda leży po środku?