Placówka, która ma powstać Kutnie będzie różnić się od noclegowni działającej przy ul. Wyszyńskiego. Ma nie tyle dać dach nad głową, co pomóc wyjść na prostą bezdomnym osobom.
- Na terenie powiatu działa noclegownia, ale to tylko taki przytułek dla bezdomnych. My chcemy zapewnić im nie tylko posiłek i dach nad głową, ale także prowadzić specjalne terapie i zajęcia. Dzięki temu ci ludzie będą mogli powrócić do normalnego życia - twierdzi Robert Gałucha, wiceprezes stowarzyszenia "Amistad".
Innego zdania są mieszkańcy, których zdaniem pojawienie się kloszardów na Jagiellońskiej źle wpłynie na bezpieczeństwo w okolicy.
- Teraz jest niebezpiecznie, to co będzie, gdy zaczną schodzić się tutaj bezdomni? - zastanawia się Bronisław Marszewski. - Uważam, że taka placówka powinna być usytuowana gdzieś z dala od blokowisk, a tym bardziej od dworca. Jaka to będzie wizytówka dla naszego miasta, gdy podróżni będą patrzeć na pałętających się bezdomnych?
Robert Gałucha z niechęcią mieszkańców i władz spotyka się nie pierwszy raz.
- To niestety normalne zachowanie ludzi w naszym kraju. Mieszkańcom nigdy nic się nie podoba, przyzwyczaiłem się do takiego podejścia, choć to smutne. Przecież bezdomni to też ludzie. Gdy zbierzemy ich w jednym miejscu, to problem będzie powoli zanikał - mówi wiceprezes "Amistadu".
Dom dla bezdomnych miał zostać otwarty w listopadzie, jednak stowarzyszenie boryka się z problemami finansowymi.
- Zbieramy pieniądze na czynsz, musimy opłacić kaucję w budynku. Otwarcie placówki na pewno lekko się opóźni. Rozmawiamy na ten temat z prezydentem miasta. Mam nadzieję, że wszystko zakończy się dobrze - mówi R. Gałucha.