Przypomnijmy, w niedzielę, 23 stycznia, w lesie w podkutnowskim Mnichu myśliwy zastrzelił czteroletnią sukę rasy husky, która wcześniej zerwała się właścicielowi ze smyczy. Jerzemu S. z Koła Łowieckiego "Darz Bór" postawiono zarzut zabicia zwierzęcia z naruszeniem ustawy o ochronie zwierząt.
- Prokuratura Rejonowa w Kutnie skierowała do Sądu Rejonowego akt oskarżenia. Ten z kolei zasądził 800 zł grzywny i 500 zł odszkodowania na rzecz właścicieli psa - informuje Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
- Liczyłem, że wyrok będzie bardziej surowy. Od miesiąca mam nowego psa, nazywa się Shiwa i w życiu już nie pójdę z nim na spacer do tego feralnego lasu. - mówi Szymon Łubiński, właściciel Lali.
Decyzję sądu inaczej komentuje prezes Koła Łowieckiego "Darz Bór". - Skazany? Przecież sprawa zakończyła się ugodą, z czego się cieszę - mówi Krzysztof Jagodziński. - To zdarzenie ze stycznia w ogóle nie powinno wystąpić. Las w czasie polowania to nie miejsce na spacery.
O losie myśliwego zadecyduje jeszcze Sąd Łowiecki.