reklama

Na łasce i niełasce wlaścicieli młyna

Opublikowano:
Autor:

Na łasce i niełasce wlaścicieli młyna  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaPrzeciekający dach, sypiący się tynk ze ścian, uciążliwy zapach i ciągły hałas – to problemy, które od dłuższego czasu nurtują mieszkańców, małego budynku, przy ul. Chopina, należącego do właścicieli pobliskiego młyna. - Okna się sypią, wiatr po domu lata, drzwi wejściowe są pęknięte, dachy przeciekają – pokazuje ziszczony czasem budynek, Paweł Szeląg – Ten budynek jest w stanie niebezpiecznym dla lokatorów, ma ponad 5o lat, a remontów jak nie było tak nie ma – dodaje.W budynku, który trafił pod opiekę aktualnych właścicieli młyna około czterech, pięciu lat temu, mieszka siedem rodzin, co stanowi około 20 osób. 4 czerwca tego roku, mieszkańcy nie mogąc doczekać się niezbędnych remontów, wysłali do prezesa firmy pismo, w którym domagali się powołania komisji, która skontrolowałaby stan techniczny budynku. W odpowiedzi właściciele spółki, poinformowali, że do końca lipca taka komisja zostanie powołana, lipiec jednak minął, a komisji jak nie ma tak nie było.

- Jakiś czas temu coś tam robili z prądem i od tamtej pory wisi tu taki prowizoryczny kabel, przy większych deszczach dachy przeciekają, kominy w mieszkaniach się sypią, okna są w fatalnym stanie – skarży się Krystyna Agacka. - Proszę tylko spojrzeć na wygląd zewnętrzny, na dachy, rynny – wszystko nadaję się do remontu – dodaje Stanisław Michalski.

Mogliby chociaż powiedzieć, czy sami możemy coś robić czy czekać na ich pomoc – skarży się część mieszkańców – Prezes jest jednak nieosiągalny, zawsze jak do niego poszliśmy z jakimś zapytaniem, to był nieobecny – dodają.

Kolejny problem mieszkańców posesji to ciągły hałas wjeżdżających i wyjeżdżających samochodów, zapach sfermentowanego zboża i duże zapylenie – Kiedyś tu był tylko elewator, teraz jest tu młyn, w którym pracuje się dniem i nocą, jak kupowali ten teren, to mogli pomyśleć o nas, o ludziach... przecież nie kupowali kota w worku, wiedzieli, że jest tu mieszkanie z lokatorami, więc niech zapewnią nam jakąś pomoc... a nie traktują jak zwierzęta... - mówi Paweł Szeląg. - Chcieliśmy się dowiedzieć, czy możemy liczyć na ewentualne przesiedlenie i dostanie w zamian innych mieszkań .. tylko, że nikt nie odpowiada nam na te pytania – dodaje z żalem w głosie.

Zdaniem niektórych mieszkańców dochodzi, nawet do tego, że w koszach na śmieci, umiejscowionych nieopodal ich budynku, wrzucana jest tzw, ” kiszonka”, czyli sfermentowane zboże. Z tymi rewelacjami nie zgadza się prezes spółki, Michał PrzybyłW koszach jest makulatura, plastik, kiszonka jest przechowywana w innym miejscu – mówi. W rozmowie telefonicznej nie udało nam się jednak dowiedzieć , co czeka mieszkańców – czy mogą liczyć na przeniesienie do innych mieszkań, kiedy wreszcie pojawi się komisja i w jaki sposób spółka chce pomóc lokatorom. - U nas panuje zasada, że tego typu pytania muszą być dostarczone na piśmie do spółki, a my odpowiemy w ciągu około dwóch tygodni. - mówi prezes. W dniu wczorajszym do spółki trafił zestaw pytań, teraz z niecierpliwością czekamy na odpowiedzi na nurtujące nas i mieszkańców posesji zapytania.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE