Pan Jan, mieszkaniec ulicy Zielonej, od 3 lat wymienia się korespondencją ze Starostwem Powiatowym w sprawie wycinki gałęzi. Jego interwencje nie przyniosły jak dotąd efektu.
- Ostatnio wnuczka do mnie przyjechała. Gałęzie spadły obok niej. Nie raz też spadały na samochody. Urzędników jednak to nic nie obchodzi - relacjonuje mężczyzna.
Mieszkańcy Zielonej twierdzą, że powiat zajmie się sprawą, ale dopiero gdy dojdzie do tragedii. Gałęzie zwisają bowiem nad słupem energetycznym. Kutnianie boją się, że w czasie burzy może stać się jakieś nieszczęście.
Co ciekawe, urzędnicy na piśmie zobowiązali się, że suche gałęzie zostaną przycięte do końca grudnia 2009 r.
- Nikt nie kiwnął nawet palcem. W starostwie powiedziano mi jedynie, że mogę sam się tym zając. Ja małpą jednak nie jestem nie wskoczą na 20-metrowę lipę czy dąb - dodaje pan Jan.
Tymczasem jak zapewnił nas Mirosław Ruciński, członek zarządu powiatu, starostwo zajmie się sprawą. Jeśli urzędnicy stwierdzą, że roszczenia mieszkańców są słuszne, to do końca lata suche gałęzie zostaną usunięte.