Obiekty ochronne powstały naszym mieście w latach 1955-1957. W sumie zbudowano sześć takich budowli, by chroniły mieszkańców na wypadek opadów promieniotwórczych. Znajdująsię przy ulicach: Narutowicza, Zamenhofa, Podrzecznej. Powinno w nich znaleźć schronienie 270 osób. Są w zasobach Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Wyposażenie kutnowskich schronów pochodzi z lat 50. i 60. minionego stulecia. Ratusz nie kryje, że są to urządzenia przestarzałe.
- Stantechniczny budowli może budzić zastrzeżenia. Wszystkie budowleochronne wyposażone są w niezbędne urządzenia i instalacje: urządzenia filtrowentylacyjne, instalacje sanitarne, siecielektryczne, wodociągowe i drzwi ochronne i itp. - pisze do nas w e-mailu Joanna Brylska z biura prasowego kutnowskiego magistratu.
Zdaniem Jarosława Pałczyńskiego, kierownika działu eksploatacji w kutnowskim TBS-ie, budowle te nie sprawdzą się na wypadek jakiegokolwiek zagrożenia. - To są zwykłe pomieszczenia piwniczne - mówi. - Stoją praktycznie puste. Do ubiegłego roku znajdowały się w nich maski gazowe, ale nawet i te wywieziono do Łodzi. Mają niewiele wspólnego ze schronami. Nie ma w nich na przykład zapasów żywności, tak jak w innych krajach. Nie chciałbym się znaleźć się w takim schronie, gdyby doszło do jakiejś tragedii. Może z wejściem do budowli nie byłoby problemu, trudności pojawiłyby się na pewno, gdyby mieszkańcy chcieli z nich wyjść.
Obiekty te nie były remontowane od lat, bo jak tłumaczy ratusz - nie ma na to pieniędzy. Poza tym zdaniem urzędników brakuje przepisów o sposobie użytkowania, wykorzystania i finansowaniatych budowli.
W kutnowskich schronach co jakiś czas realizowane są tylko drobne prace modernizacyjne, takie jak białkowanie ścian czy zabezpieczanie znajdujących się w pobliżu czerpni.