reklama

Nie chcą sprzedawać na krechę

Opublikowano:
Autor:

Nie chcą sprzedawać na krechę - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaPod ladami małych, osiedlowych sklepików nie spotkamy już zeszytów z listami dłużników. Właściciele twierdzą, że coraz rzadziej sprzedają towar "na krechę", choć chętnych w dalszym ciągu nie brakuje. Na zeszyt próbują robić zakupy nie tylko kloszardzi czy pijaczkowie. To również elegancko ubrane panie, zazwyczaj w średnim wieku.

- Już od ponad tygodnia czekam na zapłatę za papierosy od jednej z urzędniczek ratusza - opowiada Grażyna Czajkowska, właścicielka sklepu spożywczego przy pl. Piłsudskiego w Kutnie. - Szerokim łukiem omija mój sklep. Kwota jest wprawdzie niewielka, ale to zawsze jakiś pieniądz. Poza tym pożyczki trzeba spłacać.

Straty, jakie przynosi sprzedawanie towaru na krechę, to średnio kilkaset złotych w skali roku. Sklepikarze przyznają, że odstępują od tych praktyk, bo w hurtowniach nikt im nie da towaru za darmo.

Ulica Wojska Polskiego, spożywczak. Jesteśmy świadkami jak mężczyzna po pięćdziesiątce chce kupić alkohol na zeszyt. Ekspedientka jest nieugięta, nie zgadza się. Wymiana zdań trwa dobrych kilka minut.

- Gdybyśmy raz czy drugi sprzedały towar "na krechę", to po pierwsze połowa osiedla chciałaby w ten sposób robić u nas zakupy, a po drugie złamałybyśmy prawo - mówi Emilia Białoskórska, kierownik sklepu przy Wojska Polskiego.

Artykuł ukazał się w "Gazecie Lokalnej" nr 70

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE