Kilka minut przed dziewiątą Dworeccy przekroczyli progi urzędu miejskiego w Kutnie. – W imieniu własnym i władz samorządowych witam Państwa serdecznie w naszym mieście. Cieszę się, że po tylu latach możecie wreszcie zamieszkać na polskiej ziemi. Teraz to jest wasz dom i myślę, że znajdziecie tu przyjaciół i sąsiadów – mówił prezydent Kutna, Zbigniew Burzyński. Kilkadziesiąt minut później Dworeccy przekręcili klucz w mieszkaniu przy ulicy Granicznej. Cała rodzina wierzy w to, że szybko odnajdą tu nowe życie.
Dziesięć lat starań
– Moi dziadkowie zostali przesiedleni w 1936 roku z rozkazu Stalina – mówił 29-letni Wasyl Dworecki, z zawodu geograf i historyk, który ukończył kurs języka polskiego na Uniwersytecie Marii Curie – Skłodowskiej w Lublinie. 29-letni Wasyl przyjechał do Kutna wraz ze swoją o cztery lata młodszą siostrą, Mariną i rodzicami – urodzoną w 1951 roku, Klementyną i jej mężem z Ukrainy, Antonem.
Pomysł, aby polska rodzina wróciła do swojego kraju, narodził się kilkanaście lat temu, a jedną z prekursorek była Nadia Stolińska, która w 1972 roku przyjechała do Kutna, gdzie mieszka również jej mama, a także mąż. – W 1958 roku do Kutna przyjechała rodzina mojej mamy i tu się osiedliła. Ja tylko kilka lat mieszkałam w Kazachstanie, skąd co roku przesuwałam się w kierunku Europy, aby na początku lat siedemdziesiątych trafić do Polski... do Kutna. Pamiętam, jak tu w Kutnie, wszyscy mówili, że przyjechali jacyś ruscy. To było dziwne uczucie, bo tam byliśmy Polakami, a w Polsce Rosjanami. – wspomina Nadia Stolińska. – Tu była rodzina mojej mamy, a w Kazachstanie została rodzina od strony ojca. Dziesięć lat trwały starania, aby rodzina mogła tu przyjechać na stałe. Czasami nas odwiedzali, ostatni raz byli tu jakieś osiem lat temu. To jest rodzona siostra mojego nieżyjącego już ojca – dodawała, wskazując na Panią Klementynę. – Szkoda, że ojciec tego nie dożył. Zawsze chciałam ich tu sprowadzić i teraz jestem z tego dumna. Spadł mi ciężki kamień z serca – dodawała ze łzami w oczach. – Na początku przeżyliśmy ogromne zaskoczenie, ale szybko oswoiliśmy się z informacją dotycząca naszej przeprowadzki. Do tego wyjazdu przygotowywaliśmy się od października do końca listopada tego roku. W Kazachstanie mieliśmy dom, który został sprzedany. Tam została jeszcze moja siostra, ale ona założyła swoją rodzinę, poukładała swoje życie i nie chciała wyjeżdżać – mówił Wasyl Dworecki. – Dziękujemy wszystkim, dzięki którym mogliśmy stanąć na tej ziemi – dodawała łamaną polszczyzną, Klementyna Dworecka.
Pomogło Państwo
Pomysł sprowadzenia do Kutna polskich repatriantów z pewnością nie powiódłby się, gdyby nie pomoc ze strony państwa polskiego. – W kwietniu tego roku Wojewoda Łódzki, Jolanta Chełmińska, skierowała do Prezydenta Miasta Kutna pismo z prośbą o podjęcie uchwały Rady Miasta o zaproszeniu do osiedlenia się na terenie gminy rodziny repatriantów. Taka uchwała została podjęta przez Radę Miasta w czerwcu. W związku z podjętymi działaniami Departament Obywatelstwa i Repatriacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Admiistracji przesłał dane osobowe rodziny z Kazachstanu, która została wytypowana do skorzystania z oferty naszego miasta. Kolejnym krokiem było zawarcie porozumienia z Wojewodą Łódzkim, określającego obowiązki gminy oraz kwotę dotacji celowej, udzielonej przez Wojewodę Łódzkiego na przygotowanie i wyposażenie lokalu mieszkalnego. Miasto otrzymało na to zadanie dotację z budżetu państwa w wysokości 133 245 zł. – wyjaśnia rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Kutnie, Joanna Brylska. Rodzina Dworeckich zamieszkała w trzypokojowym mieszkaniu o powierzchni ponad 53 metrów kwadratowych. Miasto zaoferowało się również zapewnić polskim Kazachom pracę, która jest m.in. marzeniem Wasyla Dworeckiego. Jak potoczą się dalsze losy polskiej rodziny z Kazachstanu? O tym dowiecie się Państwo w następnych wydaniach Wiadomości Kutnowskich.