Wszystko zaczęło się dwa tygodnie temu, gdy lekarz rodzinny stwierdził, że szesnastoletnia Marta ma zapalenie oskrzeli.
- Nie było widać poprawy, więc kilka dni później ponownie poszłyśmy z córką do przychodni - relacjonuje kobieta. - Okazało się, że faktycznie nie jest lepiej, wszystko zmierzało w kierunku zapalenia płuc. Córce przepisano kolejny antybiotyk.
Stan szesnastoletniej Marty wcale się nie poprawiał, na dodatek sześcioletnia Klaudia zaczęła kaszleć.
- Jak to matka, wystraszyłam się. Zabrałam córki do lekarza jeszcze raz. Akurat nasza lekarka rodzinna przebywała na urlopie. Panie w recepcji stwierdziły jednak, że pani doktor, która aktualnie ma dyżur, na pewno mnie przyjmie. Cierpliwie czekałyśmy. Po trzech godzinach zapytałam, jak długo jeszcze potrwa to oczekiwanie. Usłyszałam, że tyle, ile będzie trzeba. Co ciekawe pani doktor jednocześnie przyjmowała dzieci zdrowe i chore. Na koniec trzasnęła drzwiami. Dla mnie to zachowanie jest niewytłumaczalne.
Kutnianka napisała skargę do Narodowego Funduszu Zdrowia. Zapowiada, że tak po prostu nie zostawi tej sprawy.
Tymczasem Teresa Florczak, prezes NZOZ Medyk twierdzi, że to pani Agnieszka zachowywała się niekulturalnie, obrażała nawet pracowników przychodni.
- Tego dnia mieliśmy naprawdę dużo pacjentów - wyjaśnia. - Pani Machnacka została poinformowana, że szybciej może przyjąć ją inny lekarz. Zdaniem naszego personelu to osoba niewiarygodna.