Przypomnijmy, że do tragedii doszło18 lipca, kiedy to na łąkach pod Kutnem spotkali się członkowie ośrodków szkolenia lotniczego z naszego terenu oraz z Warszawy. Mieli tego dnia wymarzoną pogodę - dużo słońca i sprzyjający wiatr. Niestety w pewnym momencie 48-latek z Łodzi, w niedługim czasie po starcie, runął na ziemię z 15 metrów.
Mężczyzna był doświadczonym pilotem. Od roku posiadał niezbędne certyfikaty do latania na paralotni. Niestety, prawdopodobnie nieprawidłowe zapięcie karabińczyka doprowadziło do tragedii. Konieczne była hospitalizacja.
Jak poinformowała nas Adrianna Sikora, rzeczniczka szpitala im. Kopernika w Łodzi, stan chorego jest ciężki, ale stabilny. Bardzo pomogła mu zbiórka krwi, o której informowaliśmy na łamach "Lokalnej". Jednak cały czas łodzianin znajduje się w śpiączce. Środowisko paralotniarzy liczy, że wkrótce zostanie z niej wybudzony.
- Trzymamy kciuki za Jarka. Mamy nadzieję, że wróci do nas - mówi Marcin Sokół, właściciel Szkoły Paralotniowej "Falco", organizatora sesji lotniczej, podczas której doszło do wypadku.
Przyczyny zdarzenia bada Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych z Agatą Kaczyńską na czele, która działała w komisji Jerzego Millera, wyjaśniając okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem.
- Raport opublikujemy pod koniec sierpnia na naszej stronie internetowej - zapowiada.
Do tematu wrócimy.