– Nie raz widziałem jak piesek leżał przy grobie, gdy pan Stanisław zapalał znicze żonie. To był wzruszający widok – opowiada Grzegorz Dzięgielewski. – Później pan Stanisław siadał na ławeczce, a Kuba wskakiwał mu na kolana i wspólnie tęsknili za zmarłą.
Niedługo po śmierci pani Teresy przyszedł czas na pana Staszka. Gdy śmierć zabrała również właściciela Kuby, psem zajęła się córka zmarłych. Kuba zimą opuścił swój rodzinny dom i przeniósł się do Kutna.
Pies po przenosinach tęsknił tak bardzo, że córka zmarłych właścicieli musiała go przywieźć z powrotem do Pleckiej Dąbrowy. Ku jej zdziwieniu Kuba pierwsze kroki skierował prosto do grobu jej rodziców.
– To był szok! Myślałam, że on tęskni za domem, a tu chodziło o rodziców. Nie mogłam w to uwierzyć. Pobiegł na cmentarz, położył się na płycie pomnika i cichutko skomlał. Sama nie mogłam powstrzymać łez. To niezwykłe jak zwierzę może kochać – mówi pani Beata, córka właścicieli czworonoga.
Ludzie w okolicy również są pod wrażeniem psiej miłości. O kundelku śpiącym w cmentarnej wiązance słychać z każdej strony.
– Ten Kubuś to poczciwy psiak, zawsze, gdy idę na cmentarz zabieram mu jakieś jedzenie. Córka zmarłych dba o psa, ma on wszystko, czego potrzebuje. Beatka jest tu prawie codziennie i karmi Kubę, ale ludzie wiedzą o tym, że on tęskni i chcą mu jakoś ulżyć, dlatego często się z nim bawią i starają się zająć mu jakoś czas – wyjaśnia Helena Prośniewska.
Psie serce Kuby, kundelka z Pleckiej Dąbrowy jest dowodem na to, że miłość, nawet ta najprostsza – psia, jest silniejsza od śmierci. Mieszkańcy, którzy na własne oczy widzieli Kubę wyjącego na płycie grobu potwierdzają te słowa.
Artykuł ukazał się w czwartkowej "Gazecie Lokalnej".