Na kamienicy wisi tabliczka dobitnie informująca o fatalnym stanie budynku i groźbie zawalenia. Nic nie robią sobie z tego jednak okoliczni pijacy i młodzież żądna wrażeń.
- Do tej pory wszystkie wejścia do budynku były zamurowane. Niedawno jednak ktoś zniszczył kawałek ściany i teraz nie ma żadnego problemu, żeby wejść do środka. Zbiera się tutaj nieciekawe towarzystwo, które pije alkohol. Nie zważają na to, że sufit może runąć im na głowę. Tutaj o tragedię nietrudno - mówi kutnianka Helena Urbańczak.
Do kamienicy wejść może praktycznie każdy. W środku widać, że nasz reporter nie jest pierwszym gościem kamienicy przy ulicy Jasnej. Wszędzie porozrzucane są butelki po piwie i wódce, nie brakuje także prowizorycznego... legowiska.
O sprawie sypiącej się kamienicy poinformowaliśmy nadzór budowlany.
- Możliwie najszybciej podejmiemy kroki, żeby doprowadzić do ponownego zabezpieczenia budynku. Wiemy, kto jest właścicielem budynku i będziemy się z nim kontaktować. Przebywanie w tej kamienicy jest niebezpieczne, o czym informuje odpowiednia tabliczka - twierdzi Janusz Bona, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Kutnie.