– Członkowie komisji rewizyjnej są zdania, że Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w porozumieniu z Grupową Oczyszczalnią Ścieków nie nadzorowało właściwie ubojni Pini – mówi Krzysztof Dębski, radny (Lewica dla Kutna).
– Przedsiębiorstwo nie dochowało ustalonych terminów w zakresie budowy podczyszczalni ścieków, zaopatrzenia ubojni we właściwy sprzęt. Terminy te, nie wiadomo czemu, ciągle przesuwano. Nie można bezkarnie łamać umów. Prawo jest prawem. Pod koniec lipca wnioskowaliśmy, by prezydent skontrolował sprawę Pini, ten jednak tego nie zrobił.
Całą sprawą zdziwione są PWiK oraz GOŚ. Prezes Grupowej Oczyszczalni Ścieków uważa, że problemu nie ma.
– Chciałabym, aby inne kutnowskie zakłady działały tak jak ubojnia Pini – mówi Janina Osakiewicz, prezes GOŚ w Kutnie. – Ścieki zrzucane przez tę firmę nie zagrażają środowisku, łatwo poddają się oczyszczaniu. Sytuacja w ciągu ostatnich miesięcy znacznie się poprawiła.
Jak tłumaczy szefowa GOŚ, przedsiębiorstwo założyło filtr, tzw. flotator (urządzenia służące wydzieleniu tłuszczów i olejów ze ścieków), zbiornik retencyjny, więc nie było potrzeby przerywania rozruchu technologicznego, który trwał w firmie Pini.
– Podoczyszczalnia ścieków już działa – zapewnia J. Osakiewicz.
Pomimo tego niektórzy samorządowcy mają pretensje do prezydenta, że ten pozwala na zrzut nie do końca oczyszczonych ścieków z Pini. Zbigniew Burzyński, prezydent Kutna, aktualnie przebywa na urlopie. W jego imieniu na nadzwyczajnej sesji wypowiadał się Jacek Boczkaja, wiceprezydent.
– Stwierdzenia Komisji Rewizyjnej dotyczące braku właściwego nadzoru nad działalnością spółek PWiK Sp. z o.o. i GOŚ Sp. z o.o. w Kutnie uważam za nieuzasadnione i niemające żadnych podstaw – twierdzi zastępca prezydenta.