Do prac interwencyjnych na terenie gminy przyjmowani są bezrobotni, którzy nie mogą odnaleźć się na rynku pracy. Większość z nich uczciwie wykonuje swoją prace. Zdarzają się jednak wyjątki od reguły. Prace publiczne nie należą do przyjemnych zwłaszcza wtedy, gdy z nieba leje się żar. W takich chwilach każdy szuka cienia i czegoś zimnego do picia.
Panowie zatrudnieni przez gminę na kilka godzin przed fajrantem chłodzą się zimnym piwkiem.
- Widziałam kilka razy jak w parku popijali piwo. To skrajna nieodpowiedzialność z ich strony. Przecież obsługują piły i kosy spalinowe, a to niebezpieczne narzędzia - pisze do nas jeden z Czytelników.
Robotników z puszką czy butelką często można też spotkać na rogatkach Krośniewic, gdzie rzadziej zaglądają kontrolujący ich urzędnicy.
W przydrożnym rowie pod stertą skoszonej trawy łatwo jest ukryć butelkę piwka lub tak zwaną małpkę.
- To oczywiste, że sobie popijają. Przecież to normalne w tym środowisku. Jaka praca, takie zwyczaje. Nikt ich nie kontroluje, a przydałoby się badać ich przed i po pracy - mówi kolejny z mieszkańców.