Tylko w tym miesiącu lisy zagryzły już około kilkunastu kur. Ofiarą szkodników padają również większe ptaki - gęsi, kaczki, a nawet indyki.
- Lisy przychodzą w dzień i przemykają niemalże pod naszymi oknami. Najgorsze, że niczego się nie boją. Ani psów, ani ludzi, to prawdziwa plaga - mówi pani Teresa, jedna z gospodyń.
Jan Sałata również jest stratny przez zbrodnicze działania rudych szkodników. Nie pomagają ogrodzenia i pułapki nastawiane na zwierzęta. Lisy czekają na moment, kiedy kury wypuszczane są na podwórza i wtedy przypuszczają atak.
- Nie tak trudno im wynieść kury, bo wystarczy, że przecisną się przez płot lub pod ogrodzenie. I drób mają już w zębach. Z kolei w nocy częstym widokiem są lisy spacerujące po drogach. To przerażające, jak te drapieżniki się rozpanoszyły - mówi Jan Sałata.
Jak się okazuje, lisy stają się coraz bardziej agresywne. Drapieżniki wiedzione głodem są w stanie zaatakować nawet człowieka.
O pomoc do władz gminy zaapelowali radni Tomasz Walczewski i Jadwiga Rożnowska.
- To prawdziwy problem, sam jestem stratny przez działanie drapieżników. Będę interweniował w tej sprawie w izbie rolniczej - przekonuje radny Walczewski.