Gosia z Łodzi ma 26 lat i zbiera środki na aparaty słuchowe
- Jestem Gosia (...). Miałam 600 gramów, jak się urodziłam. Skutki objawiają się wciąż. Rehabilitacji nie ma końca: nogi, ręce, oczy, słuch. Jeszcze w zeszłym roku widziałam świat, mamę, mojego psa na obydwoje oczu. Teraz prawe oko zanikło, lewe - 12 dioptrii. Pozostały mi resztki słuchu wzmacniane przez aparaty słuchowe, bardzo już stare i wciąż się psują - czytamy w opisie zbiórki.
Kobieta potrzebuje nowych, ale mimo refundacji konieczna jest dopłata w kwicie 9 tys. zł.
- Mama nie pracuje, bo pomaga mi na co dzień żyć, ja mam rentę socjalną. Boję się, że zostanę sama, głucha, w ciemnym świecie. Co zrobię, jak oślepnę całkowicie i nie będę też słyszeć?! Proszę pomóżcie - apeluje łodzianka.
Mama pani Małgosi to silna kobieta, choć o córce mówi, że jest wojowniczką.
- Kiedy się urodziła, mówili "nie przeżyje", a ona żyje. Kiedy rosła, mówili "nie będzie chodzić", a ona stanęła na nogi. Mówili "będzie tylko rośliną", a ona jest pięknym kwiatem. Jest całym naszym światem, szczególnie od czasu, kiedy nasza młodsza córeczka zmarła na raka. Zamknęłam się wtedy w ciemności, a moja Gosia wyrwała mnie z niej. Stanęła przy mnie, pokazała na zdjęcie i zamigała "Mamo, Kasia nie żyje, ale ja jestem!" Pomogła mi. Teraz ona potrzebuje pomocy. Proszę stańcie przy niej, pomóżcie nacieszyć się życiem" - apeluje mama 30-latki.
Zbiórkę na rzecz łodzianki całym sercem wspierają rehabilitantki. Podkreślają, że Gosia ma jedno marzenie - tak proste do spełnienia - nowe aparaty słuchowe, które pozwolą jej nadal mieć kontakt z mamą i otoczeniem.
Pomóc można, klikając TUTAJ.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.