- Jak mamy wiatr zachodni, to hałas, który powodują agregatory, słyszę w domu, mimo że mam okna antywłamaniowe, które teoretycznie powinny tłumić wszelkie dźwięki z zewnątrz - mówi Andrzej Orłow, jeden z mieszkańców domu w pobliżu Pini. - Kiedyś to było idealne miejsce. Teraz życie tu to udręka.
Skierniewicka delegatura WIOŚ w Łodzi, która nadzoruje również Kutno, przeprowadziła w lipcu kontrolę w zakładzie, tuż po pierwszym rozruchu.
- Z odorem nic się nie da zrobić. Nie ma norm, limitów na smród, a szkoda. Firma zamontowała wszystkie wymagane przepisami filtry - mówi Marzena Sokołowska, kierownik działu inspekcji w skierniewickiej delegaturze WIOŚ w Łodzi. - Podczas naszej kontroli okazało się jednak, że ubojnia nie posiada ekranów akustycznych. Jeśli tego nie uczyni, wówczas trzeba będzie wstrzymać działanie instalacji do uboju. Firma ma czas do 31 sierpnia.
Artur Swenderski, kolejny mieszkaniec uskarżający się na Pini, ma nadzieję, że ekrany wkrótce się pojawią. Martwi go jednak wszechobecny smród. Sytuację w okolicy pogarsza jeszcze Grupowa Oczyszczalnia Ścieków.
- Prowadzimy z żoną pogotowie opiekuńcze dla dzieci - mówi pan Artur. - Dużo ludzi nas odwiedza. Smród dolatuje do nas z każdej strony. Przecież to wstyd kogoś zapraszać, pokazywać, w jakich warunkach się mieszka. Wieczorami te świnie tak przeraźliwie kwiczą. To jest coś strasznego.
W Pini Polonia usłyszeliśmy, że skargi mieszkańców do firmy nie dotarły.
Artykuł ukazał się w "Gazecie Lokalnej" z 19 sierpnia