Dwunastoletnia Fifi jest dla Leszka Tomczaka i jego bliskich jak członek rodziny. Suczka ma swoje miejsce w łóżku, obok właścicieli. Czworonóg Tomczaków niejedno już przeszedł. Trzy lata temu wykryto u niej dwa guzki na sutkach i jeden na narządach rodnych. Jak stwierdził wówczas weterynarz, operacja się udała, ale dawał Fifi tylko trzy lata życia. Dwa lata temu zaczęły się kolejne problemy - padaczka.
- Dawaliśmy suczce leki i jakoś funkcjonowała - mówi pan Leszek. - Wszystko jednak zmieniło się rok temu. W kolejce do weterynarza spotkałem pana Edwarda. Czekał na wizytę ze swoim kotem w sprawie sterylizacji. Powiedziałem, że Fifi choruje. On stwierdził, że spróbuje uleczyć ją swoją energią. Na początku podchodziłem do tego sceptycznie. Stwierdziłem jednak, czemu nie.
- Gdy kilka dni temu spotkałem pana Leszka, który powiedział mi, że Fifi od tamtego momentu nie miała ataku padaczki i nie przyjmuje już leków, sam byłem zdziwiony - opowiada Edward Książek. - Cieszę, że mogłem ulżyć zwierzęciu.
Suczka Tomczaków cierpi również na zaćmę. Po ostatnich seansach bioenergoterapeutycznych zaczyna coraz lepiej widzieć - tak twierdzi jej właściciel.