Szpital i wątki poboczne. Mocne słowa na sesji w powiecie

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Dzisiejszą, budżetową sesję Rady Powiatu zdominował temat temat szpitala. Przypomnijmy, że niedawno doszło do zmiany rady nadzorczej, prezesa KSS-u, a na jaw wyszły informacje o objęciu szpitala nadzorem przymusowym. Na początek obrad głos w tej sprawie zabrał starosta Krzysztof Debich.

- Mamy czas do 31 stycznia na przygotowanie planu naprawczego, który zapewnić ma dochodowość spółki. Mówimy o kwocie w wysokości 200-300 tys zł. Jeśli nie wykonamy tego planu, dojdzie do likwidacji poszczególnych oddziałów. Zyski z programu norweskiego okazały się zbyt niskie, szukamy więc innych sponsorów i innych środków na realizację programu naprawczego. Rozmawialiśmy już z dwoma bankami - jeden z nich odmówił nam wsparcia, drugi zaś wyraził zainteresowanie, obecnie czekamy na odpowiedź w tej sprawie. Musimy poszukiwać szansy przychodowej, zamiast zamykać kolejne oddziały - tłumaczył starosta.

Wówczas swoją opinię wyraził wiceprzewodniczący Rady, Bartosz Serenda.

- Na początek chciałbym podziękować nowemu zarządowi powiatu za decyzję o zmianie zarządu szpitala, która tak naprawdę powinna zapaść już w poprzedniej kadencji. Źródło porażek kutnowskiej lecznicy zakorzenione jest właśnie w minionych czterech latach, kiedy nie podejmowano żadnych prób naprawy tej sytuacji - stwierdził B. Serenda.

Słowa wiceprzewodniczącego wywołały oburzenie byłego wicestarosty, radnego Konrada Kłopotowskiego.

- Brawo towarzyszu przodowniku! Panie politruku! Może pan jeszcze starostę w czółko pocałuje? Wszystko pan upolitycznia i w tym przypadku jest nie inaczej. Nie mówimy sobie prawdy o rozwiązaniach systemowych.Żebyśmy na głowie stanęli,to nie znajdziemy złotego środka na ratowanie szpitala - wystrzelił kąśliwie K. Kłopotowski.

Na odpowiedź B. Serendy nie trzeba było długo czekać. Tym razem jednak dostało się również byłej staroście Mirosławie Gal-Grabowskiej.

- Nie traćmy więc czasu na rzeczy, na które nie mamy wpływu. A co do pana starosty, mogę go pocałować w czółko jeśli będzie taka potrzeba, gdyż na to zasłużył, w przeciwieństwie do pana, panie Konradzie. My jesteśmy tu od naprawiania tego, co wy przez minione cztery lata zepsuliście. Pan teraz przyjał taktykę ataku, natomiast pani Gal-Grabowska siedzi cicho jak mysz pod miotłą, udając, że nic się nie stało. A to wy, jako były zarząd jesteście odpowiedzialni za obecny los szpitala - mówił wiceprzewodniczący.

Była starosta pod miotłą siedzieć nie zamierzała i postanowiła bronić własnej skóry. Co ciekawe, także z jej ust padły szorstkie słowa pod adresem radnego Kłopotowskiego, który... sekundę wcześniej próbował chronić ją przed atakiem B. Serendy. Radna intencję byłego kolegi z ławy zarządu odebrała jednak jako ironię.

- Ja jako starosta nie miałam takiego szczęścia jak pan Debich i nie miałam wsparcia w reszcie zarządu powiatu. Sami doskonale widzimy, jakim radnym jest pan Kłopotowski i jak ciężko się z nim współpracuje. Wiem również panie Kłopotowski, że pańskie zachowanie względem mojej osoby było czysto ironicznie, zdążyłam się już do tego przyzwyczaić - powiedziała Gal-Grabowska, co w mgnieniu oka spotkało się z kolejną ofensywą Serendy.

- Nikt pani nie zmuszał do piastowania stanowiska starosty,skoro się pani nie podobało. Mimo to, kurczowo trzymała się pani fotela, a o tym czemu, świetnie wiem zarówno ja, jak i pani. Teraz siedzi pani w koźlej ławce Rady Powiatu, na co sobie pani zapracowała. To karygodne, że nie poinformowała pani na sesji o piśmie o nadzorze przymusowym, który wpłynął 24 września. Czemu nie odpowiedzieliście na to pismo? - pytał wiceprzewodniczący.

- To był dopiero wniosek, nie wiedzieliśmy wtedy jak zachowa się sąd. Poza tym nadzór przymusowy to swojego rodzaju zabezpieczenie spółki przed agresywnym zachowaniem wierzycieli. Od połowy 2014 r. straty szpitala były wyraźnie niższe, wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Teraz nie dostrzega się tego fundamentu, który wybudowaliśmy na grząskim gruncie. Ostatni zarząd szpitala był być może najlepszy z dotychczasowych jakie zasiadały w spółce. I nie uważam, że siedzę w koźlej ławce. Reprezentowanie wyborców w Radzie Powiatu to zaszczyt. Pańskie wypowiedzi są co najmniej nieeleganckie - odparła Gal-Grabowska.

Dyskusję uciął ostatecznie przewodniczący Rady Powiatu, Marek Jankowski.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE