Na zrujnowanych budynkach powieszono tablice ostrzegawcze, ale na tych „zabezpieczeniach” się skończyło. Na teren obiektu może swobodnie wejść każdy. Na domiar złego dzieci z okolicznych domów urządziły sobie na terenie rudery plac zabaw.
– Nikt nie pilnuje budynków i może tam wejść każdy. Boimy się o życie naszych dzieci, bo prędzej czy później zdarzy się tutaj tragedia – skarżą się okoliczni mieszkańcy.
Do budynku zagląda też na „papieroska” młodzież pobliskiej szkoły. Dyrektor placówki, Agnieszka Ryczkowska, zna problem.
– Przestrzegamy uczniów przed wchodzeniem na teren dawnej lokomotywowni. Wiemy jednak, że zdarzają się tacy, którzy w ruderze palą papierosy. Staramy się temu przeciwdziałać. Złapanych na gorącym uczynku karzemy ujemnymi punktami z zachowania – mówi pani dyrektor.
Co na to PKP? Administrator budynków z ramienia kolei nie chciał rozmawiać z naszym reporterem. Jak udało nam się ustalić, o problemie nie informował swoich przełożonych, mimo, że dzieci bawią się na terenie rudery od kilku miesięcy.
W sprawie lokomotywowni interweniowaliśmy w centrali kolei w Warszawie.
– Wyślemy na teren Azorów brygadę, która zabezpieczy budynki w taki sposób, aby nikt nie mógł dostać się na ich teren. Niezwłocznie powiadomię w tej sprawie administratora odpowiedzialnego za budynki kolejowe w Kutnie – mówi Jacek Derwisiński, wicedyrektor warszawskiego oddziału zarządzania nieruchomościami PKP.
Artykuł ukazał się w "Gazecie Lokalnej" nr 74