- Wychowałam się na wsi. Zwykła gnojowica nie powoduje aż takiego fetoru. Jeżeli pracownicyfirmy rozwożą po polach odpady weterynaryjne, które są niebezpieczne, to łamią w ten sposób prawo - mówi Monika Stolarczyk z Byszewa.
Władze przedsiębiorstwa zarzucają z kolei byszewianom, że ci zachowują się agresywnie.
- Wszystko wykonujemy zgodnie z prawem. Na pola wylewana jest wyłącznie gnojowica, dzięki temu wzbogacamy naszą ziemię w fosfor i potas. To mieszkańcy atakują kierowców beczkowozów, włamują się na teren firmy. Przez to zatrudnieni u nas ludzie boją się przychodzić do pracy - mówi Marcelina Kubasiewicz ze spółki "Byszew".
- To nieprawda - ripostują byszewianie. - To nas najpierw zaatakowano.
Mieszkańcy wczoraj i dziś zablokowali bramę wjazdową do zakładu, nie pozwalając kierowcom beczkowozów opuścić tego przedsiębiorstwa. W obu przypadkach interweniowała policja.
Więcej na ten temat w najbliższym wydaniu "Gazety Lokalnej".