Dniepr prezentuje się imponująco, pomimo tego, że trzeba było go składać z wielu części.
- Motor przyjechał do Polski w kawałkach na lawecie. Był w opłakanym stanie - zdradza K. Pankiewicz. - Ale od dzieciństwa chciałem mieć zabytkowy motor i takie trudności wcale mi nie przeszkadzały. Najwięcej problemów było z oryginalnymi częściami, ale udało się i z tym poradzić. Najdłużej szukałem opon, oryginalne ogumienie sprowadziłem z Rosji.
Dniepr pana Krzysztofa osiąga prędkość ponad stu kilometrów na godzinę.
- Wkrótce planujemy pojechać moją maszyną wraz z żoną na Mazury. Po powrocie chcę udać się na Ukrainę w poszukiwani kolejnego motoru - mówi pan Krzysztof.
Ukraińska maszyna wzbudza ogromne zainteresowanie wszędzie tam, gdzie się pojawi. Niektórzy robią zdjęcia przy motorze z Ukrainy.
Artykuł ukazał się w "Gazecie Lokalnej" nr 68