W godzinach szczytu sznur samochodów rozpoczyna się już w połowie obwodnicy.
- Codziennie przejeżdżam przez to skrzyżowanie w drodze do pracy i z powrotem. Najgorzej jest, gdy wracam. W korku traci się co najmniej dwadzieścia minut, a czasem nawet pół godziny - mówi pani Beata, która mieszka na Łąkoszynie, ale pracuje w podkutnowskich Wałach.
Dariusz Marciniak przyjeżdża do pracy do miasta, mieszka zaś w pobliskiej wsi. Zatory na drodze wyprowadzają go z równowagi.
- Codziennie jeżdżę krajową sześćdziesiątką, ruch na drodze jest ogromny - mówi. - Ktoś źle zaplanował to skrzyżowanie. Najlepsze byłoby rondo, ale wiadomo, na taką przebudowę potrzebne są kolosalne sumy.
Zbigniew Pawłowicz z Kutna proponuje, by stworzyć skrzyżowanie bezkolizyjne, modernizując nieco sygnalizację świetlną.
- Można wydzielić lewoskręt z obwodnicy na Warszawę, to na pewno rozładowałoby ruch na tym skrzyżowaniu. Tak jest na przykład na ul. Objazdowej przy skręcie w Bitwy pod Kutnem i jak na razie to rozwiązanie zdaje egzamin - uważa mężczyzna.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi nie neguje takiego rozwiązania. Specjaliści od dróg podkreślają jednak, że lewoskrętu nie da się wydzielić na Łąkoszyńskiej, jadąc w kierunku Poznania.
- W ciągu najbliższych dwóch tygodni wykonamy pomiar ruchu na tym skrzyżowaniu i wtedy zastanowimy się, jak rozwiązać ten problem - mówi Tomasz Janikowski, zastępca naczelnika Wydziału Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i Zarządzania Ruchem w GDDKiA w Łodzi. - Można też pomyśleć o innym rozwiązaniu - w tym czasie, gdy zielone światło włączy się dla osób jadących z krajowej sześćdziesiątki, czerwone będą mieli ci jadący z drogi wojewódzkiej nr 705 i odwrotnie.
fot. By ominąć korki, niektórzy kierowcy wybierają pobocze.