reklama
reklama

W Kutnie może powstać restauracja jedyna w swoim rodzaju! "Byłoby to miejsce pełne miłości i prawdy"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: poglądowe/Facebook/Le Reflet

W Kutnie może powstać restauracja jedyna w swoim rodzaju! "Byłoby to miejsce pełne miłości i prawdy" - Zdjęcie główne

W Kutnie może powstać restauracja jedyna w swoim rodzaju! "Byłoby to miejsce pełne miłości i prawdy" | foto poglądowe/Facebook/Le Reflet

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Jest ich kilka na całym świecie i jak na razie zaledwie jeden w Polsce, zaś kolejny taki lokal może wkrótce pojawić się w naszym mieście! Z wyjątkową i szlachetną inicjatywą wyszli mieszkańcy Kutna, którzy planują otworzyć restaurację zatrudniającą osoby z zespołem Downa. Nie jest to bynajmniej mrzonka, a poważne plany, które kutnianie zamierzają niebawem wprowadzić w życie. Jak miałoby to wyglądać? W rozmowie z KCI zdradzają szczegóły tego przedsięwzięcia.
reklama

"Bitty and Beau's Coffee"w Karolinie Północnej,"Le Reflet"w Nantes, czy Społeczna Kaffka w Krakowie - łączy je nie tylko kawa. W tych lokalach za obsługę gości odpowiedzialne są osoby z zespołem Downa. Krakowska kawiarnia została otwarta w ubiegłym roku i być może już niedługo śladem miasta Kraka pójdzie Kutno. 

Bardzo poważnie myślą o tym Państwo Iwona i Mariusz Staśkiewicz, którzy swoimi planami podzielili się w ubiegłym tygodniu z internautami. 

- Wraz z żoną chcielibyśmy otworzyć w Kutnie kawiarnię, w której goście obsługiwani będą przez osoby z Zespołem Downa (w wymiarze etatu uszytym dla danej osoby, jej potrzeb i możliwości, od bardzo ułamkowego do pełnego). W związku z powyższym poszukujemy w Kutnie opiekunów osób z Zespołem Downa (sami jesteśmy takimi opiekunami) i dorosłych osób z ZD w celu zawiązania Spółdzielni Socjalnej, której celem będzie lepsza integracja tych osób ze społeczeństwem - napisali na facebookowej grupie Kutno. 

Jak dodają, trisomia pojawia się z częstotliwością 1/800-1/1000 urodzeń, w Kutnie mamy więc około 40-50 osób z zespołem Downa. W swoim wpisie Państwo Staśkiewicz zachęcają do wsparcia inicjatywy innych rodziców dzieci z zespołem Downa.

- Jeśli macie podobne marzenia do naszych, żeby wasze dorosłe już albo dorosłe za chwilę pociechy z trisomią chromosomu 21 wyszły z domów i część tej radości i miłości, którą wypełniają Wasze domy pod sufit, oddały innym zapraszamy do kontaktu. Jest się czym dzielić.

Więcej o tych ambitnych planach Mariusz Staśkiewicz opowiada w rozmowie z KCI. 

Restauracja, w której obsługę stanowią osoby z zespołem Downa pojawiła się już w Polsce, od roku taki punkt działa w Krakowie. Podobne inicjatywy pojawiły się także za granicą, m.in. we francuskim Nantes. Czy te przykłady zainspirowały Państwa do wdrożenia tego typu pomysłu w Kutnie? Czym kierują się Państwo, podejmując próbę utworzenia tej wyjątkowej restauracji?

Pomysłem rzuciła Iwonka, ja go od razu kupiłem z kilku powodów. Po pierwsze, od jakiegoś już czasu żona mówiła, że po latach opieki nad Filipem chciałaby wrócić do jakiejkolwiek aktywności zawodowej. Ja ją jak najbardziej rozumiem, tylko wiedziałem, że pogodzenie opieki nad synem i pracy „na etacie” będzie wyzwaniem, a w takiej kawiarni musi być przynajmniej jedna osoba koordynująca jej pracę. 

Po drugie, w tym miesiącu Filip skończy 16 lat i zastanawiamy się na tym co dalej, co mógłby robić, gdzie i jak pracować, jak mógłby odnaleźć się w świecie osób pełnosprawnych. Naszym zdaniem w tym projekcie odnalazłby się świetnie, lubi ludzi, lubi kontakt z nimi i ma w sobie to coś, dzięki czemu lubi się jego.

Wreszcie po trzecie, jakiś czas temu obiecałem sobie, ze po osiągnięciu pewnych celów biznesowych zrobię coś zupełnie poza nimi, nie dla biznesu i nie dla pieniążków. Na ruszcie miałem więc trzy pieczenie, grzechem byłoby nie odpalenie zapałki. Na tym etapie, luźnej rozmowy telefonicznej z żoną, nie wiedzieliśmy, że nie jesteśmy Fenicjanami i nie wynaleźliśmy koła, Google powiedziało nam o tym po moim powrocie do domu. Wtedy okazało się, że takie miejsca już są, nie tylko w Polsce i... i była to zdecydowanie dobra wiadomość. Wynalezienie koła, czegokolwiek, zawsze niesie za sobą większe ryzyko biznesowe niż skorzystanie ze sprawdzonego już rozwiązania. Gdybyśmy mieli to koło wynaleźć, zrobilibyśmy to, bo jako rodzic i opiekun dziecka z Zespołem Downa wierzymy, że byłoby to miejsce wyjątkowe, pełne miłości i prawdy, pełne pod sufit. Fajnie, że ktoś przed mami to zauważył i fajnie, ze ich funkcjonujące biznesy udowodniły słuszność postawionej tezy.

 

Na czym polegać miałaby działalność Spółdzielni Socjalnej, o której mówi Pan w swoim wpisie w mediach społecznościowych?

Pomysł ubrania tej działalności w formę Spółdzielni Socjalnej też nie jest nasz. Tego samego dnia w którym zrodził się pomysł zaczepiłem miasto, opisałem go i zapytałem o możliwość wsparcia takiej inicjatywy. W odpowiedzi padła propozycja zawiązania spółdzielni, luźna propozycja, w żaden sposób nie wiążąca. Dla nas sama forma nie ma znaczenia, jeśli taka ułatwi współpracę i pomoc to ja i żona zdecydowanie mówimy tak. Widzi Pan, ja mam świadomość, że biznesowe spięcie tego projektu może być bardzo trudne. Może być tak, że będziemy prosić firmy z Kutna o wsparcie, ja ze swojej strony deklaruje pomoc MT Laboratories (spółka w której zarządzam), ale mam świadomość tego, że ta pomoc może być niewystarczająca. Spółdzielnia może ułatwić rozmowy o potencjalnej pomocy, pierwsza z miastem odbędzie się w połowie tego miesiąca.

Co do formy Spółdzielni, to pozwolę sobie zacytować Googla: Spółdzielnia socjalna to zrzeszenie (grupa) osób (fizycznych lub prawnych), które prowadzi działalność gospodarczą, a nadrzędnym celem jest zapewnienie miejsc pracy dla osób defaworyzowanych (np. bezrobotnych lub niepełnosprawnych). Spółdzielnie mogą założyć albo osoby fizyczne (minimum 3) albo prawne (minimum 2) i druga opcja w naszym przypadku wydaje się być atrakcyjniejsza. Ja mam na nią pewien pomysł, mianowicie po jej powołaniu do życia będziemy chcieli objąć członkostwem nie tylko osoby niepełnosprawne, w tym przypadku z ZD, ale również, tam gdzie będzie taka możliwość i chęci, ich nieaktywnego zawodowo opiekuna, najczęściej Mamę.

Wspomniana kawiarnia w Krakowie cieszy się sporym zainteresowaniem ze strony klientów. Czy wierzą Państwo, że podobnie będzie w naszym (bądź co bądź, niewielkim) mieście?

Tak jak powiedziałem wcześniej, spięcie tego projektu biznesowo będzie wyzwaniem, nie będzie łatwe, ale nie będzie też niemożliwe. Będą koszty, największy to najem lokalu i nie ukrywam, że w rozmowach z miastem będę starał się przekonać włodarzy Kutna, aby udostępnili nam lokal, nawet do remontu. Forma Spółdzielni umożliwiłaby taką pomoc. Będą koszty zakupu infrastruktury, ale są przecież środki unijne i jest Grupa Akson z Łodzi, która deklaruje pomoc w przygotowaniu dokumentów. Będą koszty zatrudnienia, natomiast tutaj wyciągniemy rękę po pieniądze z Funduszu Pracy oraz PFRON.

Czy zainteresowanie w niespełna 50 tysięcznym mieście będzie wystarczające, żeby działalność zbilansować? Bardzo byśmy chcieli, ale będziemy szukać pomocy wśród kutnowskich firm. Pamiętajmy, że w Spółdzielni Socjalnej zysk osiągany z działalności nie jest celem samym w sobie, a środkiem do realizacji celów statutowych. Dla nas jest to przede wszystkim mega atrakcyjny projekt społeczny, nie jest to pomysł na biznes. Wierzymy, że zainteresowanie będzie wystarczające, żeby takie miejsce utrzymać i takim miejscem przekazać mieszkańcom pewną ideę i wartości, coś wartościowego pokazać miastu i miasto pokazać komuś wartościowemu.

Ile osób znalazłoby zatrudnienie w kawiarni? 

Łatwiej odpowiedzieć na to pytanie etatami, szacunkowo byłyby to 3-4 etaty. Ile osób? Widzi Pan, odpowiem przykładem z naszego domu, a w każdym domu będzie inny przykład, naprawdę, każdy przecież, czy to z zespołem czy bez, jest inny, prawda? Więc ja wiem, że nasz Filip w kawiarni, przynajmniej na początku, da radę godzinkę, po godzince z uśmiechem na ustach powie "Wujo, do domku". No i cóż, przecież nikt go nie zmusi do kolejnej godzinki, tak długo jak sam tam nie będzie chciał zostać. W innym domu będzie inny Filip gotowy na dwie godzinki, a w jeszcze innym twardziel gotowy na całe pół etatu. Gdybyśmy optymistycznie założyli, że średnio taka osoba jest gotowa na cztery godzinki pracy, to zakładając, że kawiarnia będzie otwarta 6 godzin dziennie 6 dni w tygodniu, mamy zajęcie dla 9 osób.

Oczywiście w tym optymizmie jest też pewien pesymizm dotyczący ilości dni pracy osoby z ZD, założyłem wariant najbardziej pesymistyczny, czyli jeden dzień w tygodniu. Prawda, to mało, ale wolę zakładać najgorsze. I tu pojawia się pewien problem z dostępnością osób z ZD, niewykluczone, że będziemy ich szukać w Łodzi i Płocku. Ktoś mógłby powiedzieć, że opiekunowi średnio będzie się chciało jechać godzinę żeby na miejscu ich podopieczny mógł popracować godzinę. Proszę mi wierzyć, ta godzina ma ogromną wartość. I nie chodzi o wynagrodzenie, bo osoby z ZD mają zupełnie inne poczucie wartości. Chodzi o to żeby wyjść do ludzi, często bardzo poza strefę komfortu i po przełamaniu tych pierwszych lodów po prostu wejść z nimi w interakcję. Nam marzy się, żeby za jakiś czas powstało takie miejsce w Łodzi, może w Płocku i z całą pewnością, nawet jeśli Filipowi próg znudzenia świadczeniem pracy nie wydłuży się do czasu dłuższego niż jedna godzina, będziemy jeździć i pomagać w innych miastach.

Czy świta już Państwu ewentualna nazwa lokalu i jak wyglądać miałoby przeszkolenie przyszłych pracowników?

Pomysłów na nazwę było już kilka, nam najbardziej podoba się Oczko Caffe, choć ostateczny wybór nazwy zostawiam żonie. Oczko, 21, no nazwa taka nieOCZYwista :).

Szkolenie będzie wyzwaniem, dyscyplina będzie wyzwaniem, dużo będzie wyzwań. Bez dwóch zdań szkolenia muszą być indywidualne, bo i zakres obowiązków będzie bardzo indywidualny. Nie będziemy szukać osób pod zakres obowiązków, to się nie uda, znajdziemy obowiązki dla osoby, z takim podejściem szanse sukcesu są większe, choć też nie stu procentowe, bo tak jak szczerość, prawda i wrażliwość osób z ZD nie są mitem, tak upór też nim nie jest :).

Jakie wymagania muszą zostać spełnione, aby otworzyć tego typu restaurację? Czy kwestie formalne wyglądają podobnie, jak w przypadku tradycyjnych punktów gastronomicznych?

Podstawowe wymagania są takie same dla wszystkich punktów gastronomicznych. A inne? Na pewno są, czas pokaże jakie, ale skoro w Krakowie udało się je spełnić, to w Kutnie też damy radę.

Jak oceniają Państwo podejście mieszkańców Kutna do osób z zespołem Downa i możliwości, jakim daje im nasza lokalna społeczność?

Zainteresowanie nas zaskoczyło, bardzo, post był komentowany, lajkowany i udostępniany, były prywatne wiadomości. Są deklaracje pomocy radnych. Widzi Pan, na przestrzeni ostatnich 20 lat bardzo dużo w tej materii się zmieniło. Jest dużo lepiej niż było, tylko mamy poczucie, że ciągle jest dużo przestrzeni, żeby do tego lepiej jeszcze trochę dołożyć. Dziękujemy bardzo za Wasze zainteresowanie, trzymajcie proszę kciuki, my za chwilę utworzymy serwis internetowy i fanpage projektu na których na bieżąco będziemy informować o postępach.

Rozmawiał Bartosz Nowak.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama