Młode osoby zdecydowanie częściej decydują się wyjechać z Kutna do większych miast takich jak Łódź, Toruń czy Warszawa. Inni z kolei postanawiają rozpocząć pracę w Anglii lub Holandii.Większość przyznaje, że nie chce na stałe zostać w naszym mieście, przynajmniej na razie. Wynika to z tego, iż nie widzą oni dla siebie tu żadnych perspektyw.
- Dwa lata temu skończyłam studia w Toruniu i nie planuje już wrócić do Kutna – mówi Dagmara, rodowita kutnianka. - Uważam, że w większym mieście młodzi ludzie, tacy jak ja, mają większe szanse na dobry „start”. Łatwiej tam znaleźć jest atrakcyjną prace za godziwe pieniądze. W Toruniu planuję również założyć rodzinę.
Zaś Ci kutnianie, którzy wyjechali za granicę przypuszczają, że kiedyś wrócą do rodzinnego miasta, ale dopiero za kilka lat. Większość z nich chce wzbogacić swój budżet. Decyzje tą argumentują tym, że kutnowskie płace są za niskie.
- Mój brat zdecydował się wyjechać do Londynu, bo oferty pracy dostępne na naszym rynku są mało atrakcyjne, a przede wszystkim pensje są za niskie – mówi Adam Czapiński, kutnianin. - Nie chce on pracować za jedyne 600 złotych, skoro tam może zarobić dwa, a nawet trzy razy tyle. Przypuszczam, iż za jakiś czas do niego dołączę. Za zgromadzoną sumę chce zorganizować wesele.
Statystyki udowadniają, że w naszym mieście od 12-tu lat występuje spadek liczby ludności. W tym roku jest nas ponad 47 tysięcy. Duże znaczenie ma również fakt, że w naszym społeczeństwie rodzi się coraz mniej dzieci - liczba urodzeń jest znacznie mniejsza, niż liczba zgonów.
- Przyznaje, że zgromadzone przez nasz dokumenty są niepokojące – mówi Beata Buchalska, zastępca naczelnika wydziału spraw obywatelskich Urzędu Miasta. - Liczba kutnian zmniejsza się w ciągu roku średnio o pół procenta. W 2005 roku było nas 48 tysięcy 760 osób, zaś rok później już 47 tysięcy 682 osoby. W tym zanotowaliśmy już siedmioosobowy przyrost, zobaczymy jednak czy on się utrzyma. Na naszą niekorzyść świadczą również statystyki urodzeń i zgonów. Jak do tej pory w 2007 roku urodziło się 370 dzieci, lecz osób starszych umarło 509.
Zdaniem pracowników urzędu zwykle młode osoby skłaniają się ku emigracji. Prognozuje się, że ośmiu na dziesięciu studentów nie wraca do rodzinnego miasta.
