Miała zaledwie trzy i pół roku. Pani Magdalena, właścicielka suczki chow-chow do tej pory nie może pogodzić się z jej stratą. - Nie mam dzieci, ten pies był dla mnie wszystkim. Niestety Luna nie przeżyła operacji. Nie wybudziła się z narkozy. Nie mam pretensji do weterynarzy. Moim zdaniem to wina hodowców. Luśka od szczeniaka miała problemy zdrowotne. Nie było miesiąca, bym nie zjawiała się z nią w lecznicy. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Kupiłam ją od hodowcy pod Kutnem. Słyszałam od wielu osób, że zwierzaki od tych ludzi chorują.
Informacje te postanowiliśmy sprawdzić u źródła. Krystyna Walczak z Kalinowej nie zgadza się z zarzutami właścicieli psów.
- Mam już dosyć tych oszczerczych opinii na temat naszej hodowli. Najwięcej jest ich na różnych forach internetowych. W maju ktoś otruł nam cztery zwierzaki. Cała nasza rodzina płakała, gdy nie było już dla nich ratunku. Ludzka zawiść nie zna granic. A przecież legalnie prowadzimy działalność, jesteśmy zarejestrowani w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Psa Rasowego Kennel Club - wyjaśnia kobieta. - Stwarzamy zwierzętom bardzo dobre warunki. Wszelkie kontrole, które przeprowadza powiatowy lekarz weterynarii i inne instytucje wypadają pomyślnie.
Pani Krystyna podkreśla, że zwierzęta podobnie jak ludzie chorują w dzisiejszych czasach znacznie częściej niż kiedyś, dlatego ważna jest odpowiednia dieta..
- Swego czasu zadzwoniła do mnie z pretensjami kobieta, która na drugi dzień po zakupie czworonoga nakarmiła go rosołem. Takie zwierzę nie będzie przecież zdrowe - kwituje K. Walczak.