Dramat lokatorów kamienicy rozpoczął się zeszłego lata. Jak mówią, wtedy z zaniedbanego mieszkania państwa S. (nazwisko do wiadomości redakcji) zaczął wydobywać się nieznośny fetor. W tym samym czasie w budynku pojawiły się... wszy.
- To, co ci ludzie zrobili ze swoim mieszkaniem, to po prostu nie mieści się w głowie. Dwa lata temu dostali wyremontowany kąt, a urządzili z niego istny śmietnik. Nie sprzątali, nie wietrzyli i zalęgło się to robactwo. Boimy się przechodzić obok ich drzwi, żeby nie zarazić się wszami - mówi Grażyna Żaczek.
Naszemu reporterowi udało się porozmawiać z państwem S. i dostać do wnętrza mieszkania, które niemal w całości zostało opanowane przez wilgoć i grzyb! Mimo to, uciążliwi sąsiedzi nie mają sobie nic do zarzucenia.
- To prawda, kiedyś tutaj było robactwo, ale je wytępiliśmy. Nie ma już żadnego problemu. Na ścianie pojawił się grzyb, ale to wina konstrukcji kamienicy, a nie nasza. My dbamy o mieszkanie. Niech sąsiedzi zajmą się sobą, a nas zostawią w spokoju - powiedziała nam kobieta.
W takie tłumaczenia nie wierzą pozostali mieszkańcy kamienicy.
- Sąsiad widział, jak niedawno po tej kobiecie chodziło kilkanaście wesz! Mało tego, mają kilka psów, które załatwiają się w mieszkaniu. Fetor jest niesamowity. Przed drzwiami można natknąć się też na porozrzucane śmieci, a nawet zepsute mięso - twierdzi Wojciech Włodarski, mieszkający vis a vis feralnego lokalu.
Kutnianie o fatalnej sytuacji poinformowali m.in. Zarząd Nieruchomości Miejskich i sanepid. Mimo wielokrotnych interwencji mieszkańców, problem nadal nie został jednak rozwiązany.
- Wszyscy bagatelizują sprawę - denerwuje się Mariola Chmielewska. - Byli u nas panowie, którzy mieli zdezynfekować mieszkanie S., jednak nie zostali wpuszczeni do środka. Nam poradzili tylko, żebyśmy spryskali klatkę specjalnymi preparatami. Ale przecież, to zarządca kamienicy powinien się tym zająć!
Jak zapewniono naszego reportera w Zarządzie Nieruchomości Miejskich w Kutnie, urzędnicy niezwłocznie zajmą się problemem.