Kierowcy oczekujący na światłach w Sójkach delikatnie mówiąc nie są zachwyceni tego rodzaju ofertami
- Mam już tych natrętów po dziurki w nosie. Stoję na światłach i słyszę "umyć szybki?". Obojętnie co nie powiem i tak wyciągają te swoje szczoteczki i pucują, a później oczekują zapłaty! - denerwuje się Janusz Kosecki, jeden z kierowców.
Obrotni mieszkańcy żerują także na ludzkich uczuciach. Z pękiem świętych obrazków tylko czekają na okazję.
- Chce pan zobaczyć? Mam tego cały plik - pokazuje nam Karol Wojtczak, kolejny z kierowców. - Mówię, że już mam, że tego nie chcę, ale wtedy słyszę, że coś mi się stanie, że na pewno się zabiję. To działa na psychikę. Nikt nie chce się przecież rozbić na drodze, tym bardziej, że w Sójkach było tyle wypadków - dodaje.
Handlarze nie zważają jednak na uwagi kierowców i liczą zyski.
- Trzeba chwytać okazję. Jak się skończą roboty to źródełko wyschnie - mówi jeden z handlarzy.... pytając, czy nie chcemy czasem podobizny św. Krzysztofa, patrona kierowców.