Przypomnijmy, że dwa lata temu spokojnym Żychlinem wstrząsnęła wiadomość o duchownym, który dopuścił się pedofilii. Samozwańczy pastor został wówczas skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu (wyrok jest nieprawomocny), jednak kilka tygodni temu nad Stanisławem K. znów zebrały się czarne chmury. Do prokuratury dotarły informacje o kolejnych dzieciach, które przebywały w jego w obecności i mogły być molestowane.
- Sprawa jest w toku. Badamy wszystkie możliwe ewentualności i przesłuchujemy świadków - mówi krótko Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Mimo iż w sprawie nie zapadł na razie żaden wyrok, to mieszkańcy Żychlina są coraz bardziej zniecierpliwieni. W zeszłym tygodniu kilkuosobowa grupa młodych żychlinian miała obrzucać dom Stanisława K. kamieniami, a także kierować pod jego adresem wulgarne groźby.
- Od początku roku doszło do kilku incydentów. Grupka pijanej młodzieży głośno klęła i groziła. Mieszkam w okolicy i nie czuję się teraz bezpieczna. Nie pochwalam tego co zrobił ten człowiek, ale sprawą powinny zająć się odpowiednie służby. Myślę, że może dojść do samosądu. Skoro w ruch poszły kamienie, to kto wie co może jeszcze się wydarzyć - mówi jedna z lokatorek kamienicy vis a vis "Domu Bożego".
Mężczyzna będący pod lupą śledczych nie chciał rozmawiać z reporterem GL. Sprawa nie trafiła także do żychlińskiej policji.
- W ostatnim czasie nie dotarły do nas żadne informacje związane z groźbami skierowanymi wobec Stanisławowi K. Nie podejmowaliśmy żadnej interwencji pod wskazanym adresem - informuje st. asp. Paweł Witczak, oficer prasowy kutnowskiej komendy.